Music is my love...
"Whole Lotta Love..."
Intro
Mówią, że początki są trudne i trudno się z tym nie zgodzić. Wszelkiego rodzaju wstępy, zapowiedzi, przedmowy czy zwiastuny przysparzają ich autorom nie lada problemów. Długo myślałem, jak zacząć tę historię. Podobnie było na XVII FPA przed występem gwiazdy Festiwalu – The Doors of Perception. Zastanawiałem się przez dłuższy czas, jak w sposób atrakcyjny i oryginalny zapowiedzieć „niemieckich Doorsów” i nic. Zespół gotowy do wejścia na scenę. Nagle zrywa się wiatr, pierwsze krople deszczu padają na zamkowy dziedziniec. Po chwili przychodzi ulewny deszcz, błyskawice zalewają swym blaskiem całe niebo. Wytwarza się niepowtarzalna atmosfera. Zapowiedź może być tylko jedna: „Panie i Panowie, przed Państwem Riders on the Storm”. Nie mogło być piękniej, pomogła Matka Natura. Jak będzie tym razem?
Dziesięć lat temu, powtarzając za Zeppelinami: „Ten Years Gone”, obchodziliśmy 10. urodziny. Był tort, było sto lat, koncert jubileuszowy etc. Nie ma lepszej pieśni Led Zeppelin, by uczcić kolejną „ dychę” –„Ten Years Gone” again. „Then as it was then again it will be” – jak było, tak i znowu będzie. Można by się w tym momencie zastanowić, które dziesięciolecie było lepsze. Czy to pierwsze, które przechodziło swoistą inicjację, zdobywało doświadczenie w raczkującej demokracji? Czy też drugie – z bagażem doświadczeń, z przetartymi szlakami, w kraju, który okrzepł w nowej rzeczywistości. W kraju, w którym wszystkie wskaźniki gospodarcze są, jak wykazują prorządowi analitycy, nadzwyczaj dobre. Wydawałoby się, że kryzys szalejący na całym świecie nas ominął, oszczędził, nas on po prostu nie dotyczy. Przedsięwzięcia kulturalne, jak choćby nasz festiwal, czy tego chcemy, czy nie, są niestety ściśle z gospodarką powiązane. Z finansami coraz gorzej. Paradoksalne w pierwszej dekadzie ekonomia nam bardziej sprzyjała. Dekada druga to nieustająca walka o sponsorów, dotacje, granty – coraz więcej papierów, mniej czasu na działania – prawdziwa walka o przetrwanie… Można by w tym miejscu zadać pytanie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?
Które dziesięciolecie było lepsze? Logika i ekonomia wskazywałaby na to drugie. Chyba tak jednak nie jest, zresztą oceńcie, Państwo, sami. Zabieram Was w podróż w czasie; miejsce będzie niezmienne jak pieśń z naszego motta: „ W Kalifornii słońce, w Kalkucie słodki deszcz, w Honolulu jasne gwiazdy…” BRZEG, BRZEG, BRZEG. (Brzeg niezmiennie jest)
Tak się zaczęło…(20 lat temu…)
Jest 15 czerwca 1994 roku, godzina 9.00, aula II Liceum Ogólnokształcącego w Brzegu – zaczynamy. Wypełniona po brzegi sala, 28 wykonawców z brzeskich szkół podstawowych i średnich. Bardzo ambitny i zróżnicowany repertuar. Rekord popularności bije “Auld Lang Syne” – zaśpiewany 8 razy, jest też Kumbaya, “Let It Be” Beatlesów, jest utwór ”Blowing in the Wind” Boba Dylana , ”Nothing Else Matters” Metalliki, “Say You, Say Me” Lionela Ritchie. Ten utwór triumfuje ostatecznie w kategorii młodzieżowej. W gronie wokalistów I FPA znajdziemy wielu nauczycieli pracujących obecnie w brzeskich szkołach. Jest i pan organista. Co ciekawe, laureatka pierwszego miejsca w kategorii młodzieżowej - Iwona Barcik –zostaje w Brzegu i pracuje w jednym z brzeskich gimnazjów; laureatka kategorii dziecięcej - Paulina Toporowska wyjeżdża za granicę - do Wietnamu – obie uczą języka angielskiego. Na Festiwalu jest obecny Janusz Wójcik – Dyrektor Brzeskiego Centrum Kultury. Zaprasza nas z drugą edycją FPA do siebie.
Mały krok do przodu...
Rok 1995 - jesteśmy w BCK! Mobilizujemy wszystkie siły – tu nie może być gorzej. Po pierwsze nagrody - nie tylko słowniki, książki, breloczki. Nagrody główne to rower górski i 2-tygodniowy kurs językowy! Po wtóre: patronaty - udaje nam się namówić do współpracy Ambasadę Brytyjską. Mamy też własne logo autorstwa Krzysztofa Rozpondka – obecnie profesora ASP we Wrocławiu. Mamy plakat, mamy w końcu profesjonalne jury z Jean Raburą z USA i Michele Puszczewicz z Irlandii. Są imprezy towarzyszące: występ Big Bandu z Państwowej Szkoły Muzycznej I st. w Brzegu pod kierownictwem Adama Wajdy, jest też sztuka „Santa Claus” po angielsku w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej nr 8 w Brzegu. Piosenki z repertuaru Beverly Craven, Elvisa Presleya, Boba Dylana, Metalliki, The Cranberries, The Beatles czy Hey cieszą się największą popularnością wśród młodych wykonawców. W kategorii dziecięcej triumf odnosi „Knockin’ on Heaven’s Door” Dylana w wykonaniu Barbary Polikowskiej z Brzegu. W kategorii młodzieżowej zwycięża Freddie Mercury w brawurowym wykonaniu Bartka Kity, który akompaniuje sobie na fortepianie. Bartek jest również z Brzegu. Na tej edycji kończy się niepodzielna hegemonia brzeskich artystów. Na kolejny wielki sukces wykonawcy z Brzegu przyjdzie nam poczekać aż 11 lat.
Juror z ambasady i rowery górskie
Po raz pierwszy otrzymujemy zgłoszenie spoza Brzegu. Na III Festiwal Piosenki Angielskiej zgłasza się młodzież z Kluczborka, Opola, Wrocławia i Krakowa. Jury tegorocznego przeglądu to: Jan Grajewski, Grażyna Kotecka, Roman Mazurkiewicz i Aleksander Puszczewicz. Obradom przewodniczy gość specjalny z Warszawy – William Elliott - sekretarz Ambasady Wielkiej Brytanii. Współpraca z tą instytucją zaprocentuje w przyszłości. Będą konferansjerzy, jurorzy, nagrody, patronaty honorowe, występy, a nawet płyta CD z koncertu! Festiwal rozpoczyna się koncertem zespołu muzycznego z Państwowej Szkoły Muzycznej I st. w Brzegu. Jest loteria fantowa dla uczestników, kiermasz wydawnictwa Longman. Na festiwalu pojawiają się dziennikarze Radia Opole, TVP5 z Wrocławia, „Nowej Trybuny Opolskiej”, „Kuriera Brzeskiego” oraz „Gazety Brzeskiej”. Nagrody główne, o które zmagają się uczestnicy w dwóch kategoriach wiekowych, to rowery górskie. Magdalena Iwanicka z Brzegu zabiera nas z Madonną na piękną wyspę w utworze „La Isla Bonita” – oprócz tytułu wszystko jest po angielsku - i śpiewa szczerze w drugiej piosence: „I Wanna Be with You”. Nie ma się co dziwić, już wie, że triumfuje w kategorii najmłodszych. Anna Piechurska ze Społecznego Liceum im. A. Einsteina w Opolu wprawia w zachwyt wszystkich, a to za sprawą “Listów miłosnych” Alison Moyet („Love Letters”), które przesyła brzeskiej publiczności. Jurorów przekonuje, śpiewając „Count on Me” z repertuaru Whitney Houston i Ce Ce Winans. Zajmuje pierwsze miejsce w kategorii młodzieżowej. Jest zaskoczona nagrodą i przyznaje, że jest to jej pierwszy poważny występ publiczny, ale... nie ostatni. Za pół roku bowiem debiutuje wraz z nami w telewizji śniadaniowej TVP1 „Kawa czy herbata”, gdzie wspólnie zapraszamy na kolejną edycję! Występ jest nadzwyczaj udany, promocja festiwalu znakomita. Niewątpliwie można na Anię liczyć.
Kipiąca i wielka, czyli o tym, jak woda zdominowała 4. edycję…
„Face the Music” to dla Electric Light Orchestra rok 1975 – ich piąty studyjny album. Dla nas to rok 1997 – czwarty festiwal w Brzegu. Wypływamy na szerokie wody. „Face the Music” staje się niebawem nazwą własną Festiwalu. „Face the Music” – dosłownie – staw czoła muzyce, jako idiom – wypij to piwo, które nawarzyłeś, albo spójrz prawdzie w oczy. Dla wielu młodych wykonawców w Brzegu ich występ to chwila prawdy, to wyzwanie. Zmierzyć się z konkurencją, ale też z samym sobą. Wziąć na siebie odpowiedzialność, być dojrzałym, sprostać wybranym zadaniom. Spełnić swoje marzenia, dążyć do upragnionego celu, wypełnić swoją misję, w końcu pójść za głosem serca. Przecież większość z nich kocha muzykę, uwielbia śpiewać, ma swoich idoli. Muzyka to wzruszenie, łzy, to radość płynąca z głębi, to niewypowiedziane emocje, to złość, niemoc, miłość, nienawiść – słowem - wszystko. Uczestnicy IV FPA stają przed nie lada wyzwaniem. W jury bowiem są osobowości związane z polską estradą i mediami: Elżbieta Skrętkowska – autorka „Szansy na sukces”, Regina Gowarzewska – dziennikarka „Super Expressu”, ale też profesjonalny muzyk, Maria Urbaniak - wizażystka, stylistka, projektantka mody, Krzysztof Zawadzki – dziennikarz muzyczny z „Nowej Trybuny Opolskiej” oraz przedstawiciele Korpusu Dyplomatycznego: William Elliott – sekretarz Ambasady Brytyjskiej, John Matel – Konsul Konsulatu Generalnego USA w Krakowie. Tak więc ocenie podlegać będą: poprawność językowa, strona muzyczno-wokalna, interpretacja prezentowanych utworów, aranżacja oraz ogólny wyraz artystyczny. Po drugiej stronie barykady również ciekawie: Alicja Bachleda-Curuś z Krakowa i piosenka „What a Feeling” z filmu „Flashdance” z repertuaru Irene Cara, Magdalena Krzywda z Chorzowa i jej „Kolorowy wiatr” z „Pocahontas”, Justyna Świrniak z Zielonej Góry i niezapomniany „Unforgettable” Nata Kinga Cole’a, Marcin Śmietana z Krakowa z zespołem MBC (gitara, bas, perkusja, flet, chórki) z „Dezyderatą” i „Rock Me Baby” B.B. Kinga, przebojowy Marek Kuras z zespołem Loosers z Wrocławia z najmłodszym perkusistą w Polsce (13 lat) i „Twist & Shout” The Beatles, Edyta Rusak z Sieradza i „I Wanna Dance with Somebody” Whitney Houston, Kamila Staszków z Pokoju z „Summertime” Gershwina, Mariola Maroszek z Katowic – własne kompozycje do wierszy Emily Dickinson i Williama Blake’a, Katarzyna Godzisz z Dębicy i „I Will Always Love You” Whitney Houston, Łukasz Pawlak z Bielawy i Elvis Presley, Jolanta Łuczkowska z Brzegu i „Imagine” Lennona, The Kelly Family i Beata Pieczywek z Grunwaldu. Tak więc przybywają heroldowie i wbijają dwa nagie miecze, bitwa się zaczyna. Jest o co walczyć. Na najlepszych czekają wspaniałe nagrody: kurs językowy w Londynie, nagranie w Radiu BIS, zaproszenie do „Szansy na sukces”, nagrody książkowe, jak choćby ufundowana przez Fundację Kopernikańską „Trylogia” H. Sienkiewicza po angielsku. Patronat honorowy obejmują Ambasady: Brytyjska i Amerykańska, otrzymujemy też dotacje Fundacji Stefana Batorego. IV FPA zostaje włączony przez Ambasadę Wielkiej Brytanii w obchody Dni Brytyjskich w Polsce „Brytyjskie Lato ‘97”. Ponadto przyjeżdżają ekipy radiowe i telewizyjne – mamy reportaż w TVP2, a Mariusz Gzyl z Radia BIS nagrywa obszerny materiał radiowy! Koncert Galowy reżyseruje Elżbieta Skrętkowska, prowadzi Krzysztof Luft. Maria Urbaniak, która czuwa nad wizerunkiem artystów i konferansjera, nie pozwala Luftowi wyjść na scenę w jego butach. Nie pasują! „Szukajcie butów dla Krzysia” - pada apodyktycznie ze sceny. W końcu wyniki: w kategorii dziecięcej wygrywa „Pocahontas”, w młodzieżowej „Unforgettable” – bezkonkurencyjnie! Co ciekawe Justyna Świrniak – laureatka I miejsca - otrzymuje 2-tygodniowy kurs językowy w Londynie, dokąd wyjeżdża, nie znając angielskiego. Przyznaje się do tego w rozmowie z Wojtkiem Mannem w „Szansie na sukces”, do udziału w której została zaproszona jako laureatka FPA.
„Zakipiała woda w garnku i podniosła pokrywę” – tak pisze o nas w swoim artykule w czasopiśmie „Najwyższy Czas” Marek Arpad Kowalski. „Tak zwana prowincja udowodniła, że nie jest skazana na dotacje z centrali i pomysły, jakie tylko centrala może im podrzucić… Nie jest to prowincja ze stojącą wodą, lecz z wodą kipiącą inicjatywą.” No i mamy, używając retoryki Pana Marka, pierwszy brzeski parowóz...
Na zaproszenie Piotra Kordaszewskiego z Radia BIS zamierzamy się udać z naszymi laureatami do Warszawy. Nie docieramy tam jednak, gdyż od stolicy dzieli nas „wielka woda” (lipiec 1997). Pan Marek, pisząc o prowincji i wodzie, miał w pewnym sensie rację…
Finał na peronie, czyli o tym jaki wpływ miało PKP na 5. edycję festiwalu
Jest rok 1998 – czerwiec. Wielka radość, jako że doczekaliśmy się małego jubileuszu – mamy 5 lat. Radości towarzyszy jednak niepokój – jak dojadą do nas zakwalifikowani uczestnicy z najdalszych krańców Polski? W kraju bowiem strajk maszynistów PKP.
Raczkujący festiwal ma wiele atrakcji do zaoferowania. Trwa 4 dni, gościnnie z recitalami występują: Robert Kasprzycki i John Porter. Organizujemy wystawę rysunków konkursu British Council „Britain Now!”. Koncert Galowy po raz pierwszy odbywa się na dziedzińcu Zamku Piastów Śląskich, dzięki uprzejmości dyrektora Pawła Kozerskiego. Pojawia się motto festiwalu – słowa pieśni Led Zeppelin z utworu „The Song Remains the Same”. Mamy pierwszą publikację z programem, zdjęciami, informacją o uczestnikach V FPA, historią Brzegu: „Civitas nostra in Alta Ripa”, laureatami poprzedniej edycji i sponsorami. Swój debiut ma również statuetka festiwalowa autorstwa artysty plastyka z Warszawy – Pawła Szcześniaka. Przedstawia ona polską wierzbę przechodzącą w swojej koronie w przepiękną pięciolinię z kluczem wiolinowym. Inicjujemy też Kategorię „Senior”, do której zapraszamy znanych polityków, naukowców, dziennikarzy i misjonarzy – słowem – indywidualności. Koncert z wielkim kunsztem prowadzi William Elliott - sekretarz Ambasady Wielkiej Brytanii. Egzaminuje wykonawców ze znajomości języka angielskiego. Hieronim Bera – laureat Turnieju Nieujawnionych Talentów w Zduńskiej Woli zdaje egzamin bezbłędnie, wie, jak jest hotel, taksówka, restauracja i wódka po angielsku. Wykonuje dwa utwory Demisa Roussosa. Matthews J. Russin – misjonarz Mormonów nie ma tyle szczęścia. Jako native speaker rodem ze Stanów Zjednoczonych – egzaminu nie zdaje. William obnaża jego braki w słownictwie angielskim – British English. Matthew śpiewa utwory z musicalu „Upiór w Operze” Andrew Lloyda Webbera. Następny gość specjalny to profesor Stanisław Sławomir Nicieja – Rektor Uniwersytetu Opolskiego. Stwierdza, że Brzeg jest drugim miastem po Opolu w naszym województwie i jest dla Opola równorzędnym partnerem! Tak trzymać! Przyznaje się, że nieobca mu muzyka Beatlesów, a wyrósł w epoce hippisowskiej i tą muzyką przesiąkł. Nic dziwnego, że śpiewa protest-song barda owych czasów Boba Dylana „Blowin’ in the Wind”. Na gitarze akompaniuje mu Filip Łobodziński. William Elliott nie kryje swojego zdziwienia z powodu spotkania – pierwszy raz w życiu – rektora uniwersytetu, który stwierdził, że jest „dzieckiem kwiatów” – przedstawicieli kontrkultury kontestacyjnej II połowy lat 60... Filip Łobodziński, chcąc uniknąć egzaminu z angielskiego, wymienia jednym tchem słowa, które zna w tym języku: computer, weekend, parking, joystick, hamburger, Mercedes… Na próżno. Musi przetłumaczyć brzeskie wiadomości na angielski: o Michaelu Jacksonie, który kupił Zamek Piastów Śląskich, o brzegu (shore) w województwie gdańskim i wygranej Polaków w meczu piłki nożnej z Argentyną podczas Mundialu we Francji 2:0. „Impossible” – pointuje natychmiast. Jego angielski jest perfekcyjny. Śpiewa i gra na gitarze kompozycję Brian’a Eno „Burning Airlines Give You So Much More” i „One in a Million”. Janusz Korwin-Mikke w ramach egzaminu opowiada dowcip po angielsku, William Elliott zaś „joke” po polsku i to o blondynce. Polityk przyznaje, że ma tremę drugi raz w życiu. Za pierwszym razem doświadczył jej, kiedy zgłaszał uchwałę lustracyjną w Sejmie. Rzeczywiście trema nie pomaga mu w czasie śpiewania pierwszej zwrotki „Yellow Submarine” Beatlesów. W refrenie jest znacznie lepiej – dzięki pomocy publiczności i towarzyszącego zespołu artysta poczyna sobie całkiem nieźle. Euforia na widowni udziela się wykonawcy, występ kończy się pełnym sukcesem! Po koncercie pan Janusz zostawia część swojej garderoby (spodnie!) w przebieralni Brzeskiego Centrum Kultury – zapomina po prostu. Trema to czy może euforia…
„We all live in a yellow submarine”!!!
Jak przystało na profesjonalnego konferansjera, William śpiewa na zakończenie koncertu, ale dla odmiany po polsku: „Śpiewać każdy może, czasem lepiej, a czasem trochę gorzej…”. Piękna to parafraza festiwalowego motta.
W jury V FPA oprócz Elżbiety Skrętkowskiej, Marii Urbaniak, Williama Elliotta – jurorów poprzedniej edycji zasiadają po raz pierwszy: Brett Pomainwille – konsul USA i Paweł Kukiz. Ten ostatni, poznany nomen omen w pociągu, zaprzyjaźni się i zostanie z nami na dobre. Jury wybiera spośród 51 utalentowanych nastolatków (dojechali na szczęście!) laureatów festiwalu: w kategorii dziecięcej – Alicja Zdzienicka z Jasła i utwór Mamas & Papas „Stars Shining”, w kategorii młodzieżowej – Mirosław Witkowski z Nowego Sącza z utworem Franka Sinatry „New York, New York”. Statuetkę festiwalową wręcza mu osobiście jej autor Paweł Szcześniak z Warszawy. Wśród finalistów są: Julia Żurawska z Zabrza, Oriana Czichy z zespołem (na basie Aleksander Baron) z Wrocławia, Grzegorz Markocki z Opola, który zakończył swój występ, chodząc na rękach i klaszcząc stopami – otrzymał nagrodę publiczności. Jest Magdalena Kujawska z Gorzowa i Monika Głębowicz z Nasielska, które wrócą do Brzegu za rok, oj, wrócą…
John Porter rozpoczyna festiwal swoim recitalem, natomiast Robert Kasprzycki (nominacja do „Fryderyka” w 1997) go kończy. John prezentuje swoje rockowe kompozycje, począwszy od tych pochodzących z płyty „Helicopters”. Stwarza niesamowitą atmosferę, nie poprzestaje na jednym bisie. Po koncercie mówi: „Bądźcie sobą, a z pewnością będziecie słuchać muzyki, jaką gram.” Robert wytwarza równie wspaniały klimat. Wykonuje utwory własne, ale i „covery” R.E.M., The Doors i Nirvany. Publiczność bawi się świetnie. „Prowadzę publiczność w tę stronę, w którą oni będą sądzili, że mnie prowadzą” – twierdzi po występie. Jego koncert, a tym samym cały festiwal tak naprawdę kończy się na peronie brzeskiego dworca, gdzie odprowadzony na pociąg muzyk gra na gitarze i śpiewa dwa utwory Simona i Garfunkela, w tym „The Sound of Silence”. Śpiewa już tylko dla nas… Potem zapada cisza, na rok…
Jesteśmy na „Route 66”, a rok ’99 (festiwal 6.!)
Cóż za matematyczno-metafizyczna przewrotność. Nie jedyna. W tym roku „ograniczamy” się w czasie – festiwal trwa „tylko” 3 dni, ale dwa miejsca nam już nie wystarczą (Brzeskie Centrum Kultury i Zamek Piastów Śląskich). W poprzednim roku trzy miejsca - cztery dni; w tym roku odwrotnie. Podbijamy ratusz i amfiteatr w Brzegu. A w Warszawie... 30 maja na Podzamczu, w imprezie „Kroki do Europy”, organizowanej przez Stołeczną Estradę, występują laureaci IV i V edycji festiwalu. Alicja Zdzienicka, Justyna Świrniak, Beata Pieczywek, Paulina Toporowska i Piotr Bawiec spotykają się z wielkim aplauzem stołecznej publiczności, a występują obok takich zespołów, jak Gawęda czy Radio „Kleks”. Znakomita promocja naszego miasta i festiwalu.
Laureaci V FPA otrzymują również zaproszenie - do audycji Marka Niedźwieckiego - Markomania. Redaktor radiowej „Trójki” w rozmowie o festiwalu, zwracając się do piszącego te słowa, nazywa go „pierwszym lepszym z Brzegu”. Przydomek ten pojawiać się będzie przez następne trzy lata, przy okazji naszych wizyt w rozgłośni. Drugim „pierwszym lepszym z Brzegu” będzie bohater programu telewizyjnej Dwójki - „Bitwa na Głosy”, ale na to przyjdzie nam poczekać 12 lat.
Wróćmy jednak do Brzegu. Jest 18 czerwca, ratusz miejski – inauguracja VI FPA w obecności Burmistrza Brzegu, Konsula Generalnego Stanów Zjednoczonych i Sekretarza Ambasady Wielkiej Brytanii. 19 czerwca w brzeskim amfiteatrze odbywa się koncert gwiazdy festiwalu – Edyty Bartosiewicz z zespołem. Występ jest nadzwyczaj udany, oszczędza nas pogoda. Edyta bisuje dwukrotnie, potem przyznaje, że jest tu po raz pierwszy, ale jej były chłopak pochodzi z naszego miasta. Jest bardzo miła dla swoich fanów, rozdaje autografy, robi z nimi zdjęcia.
Mamy kilka imprez towarzyszących. T-competition – to konkurs na najlepszą polską interpretację angielskiego standardu we własnym tłumaczeniu lub interpretację polskiego przeboju w tłumaczeniu na angielski. Jest program edukacyjno-profilaktyczny Polskiego Towarzystwa Przeciwdziałania Skutkom Narkomanii z Kielc, spektakl Teatru Dramatycznego z Legnicy „O co chodzi, czyli chatka Puchatka”. Jest Koncert Finalistów FPA w Zakładzie Karnym w Brzegu, kiermasz wydawnictw Longman z Wrocławia i Express Publishing z Krakowa, kiermasz atrybutów festiwalowych i plebiscyt publiczności. Jest oczywiście Kategoria „Senior”. Gwiazdą tego koncertu jest juror Paweł Kukiz, który śpiewa swoją wersję przeboju ELO „Don’t Bring Me Down” – co w dowolnym tłumaczeniu artysty znaczy: „Nie jestem cham”. Są też piosenki o Kubusiu Puchatku w wykonaniu dyrektora II LO w Brzegu – Michała Sieka, obecnie Naczelnika Wydziału Oświaty w Starostwie Powiatowym w Brzegu. Śpiewa i tańczy na scenie, zdejmując po kolei części swojej garderoby, artysta z Rosji Andriej Archipkin. Kończąc swój występ, pozostaje jedynie w glanach i slipkach! Timothy Sanduski z Ohio to konsul Stanów Zjednoczonych w Polsce i, podobnie jak jego rodak Mathew Russin z poprzedniej edycji festiwalu, nie zna języka angielskiego (British English). Udowadnia mu to prowadzący „Seniora” sekretarz ambasady – Simon Thomas. Robi to z wielkim wdziękiem i poczuciem humoru. Jest godnym następcą Williama Elliotta – konferansjera tego koncertu na V FPA. Timothy popisuje się wirtuozerią gry na gitarze i śpiewem po angielsku i po polsku. „Jambalaya” w jego wykonaniu porywa publiczność. Pobrzmiewają też inne echa V FPA. Tomasz Szymański i Piotr Wybirał, laureaci programu „Zostań gwiazdą”, śpiewają „The Sound of Silence” Simona i Garfunkela. Cudownie. Tym razem nie zapada roczna cisza – przed nami bowiem Koncert Galowy. Spośród 70 młodych wykonawców jury wybiera 16 najlepszych. TVP Wrocław realizuje reportaż z ich występu. My zaś zapisujemy dźwięk. Dzięki Ambasadzie Brytyjskiej wydajemy oficjalnie płytę z Koncertu Galowego VI FPA! Piotr Bawiec z Eltonem Johnem, Jacek Rzempołuch z Ericem Claptonem oraz Georgina Tarasiuk z Olivią Newton John to laureaci kategorii dziecięcej. Monika Głębowicz śpiewa utwór Celine Dion „Think Twice”. Rozumie, co śpiewa. Pomyślała i drugi raz przyjechała do Brzegu. Zwycięża w kategorii młodzieżowej. Równie udany powrót „drogą-matką” – „Route 66” „zalicza” Magdalena Kujawska. Nie musi pokonywać 2400 mil, gdyż z Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie mieszka, do Brzegu jest znacznie bliżej niż z Los Angeles do Chicago. Wart było. Zdobywa Grand Prix Festiwalu - przyznane po raz pierwszy. Nagroda obejmuje: dwutygodniowy kurs w Wielkiej Brytanii, zaproszenie do „Szansy na sukces”, wydawnictwa anglojęzyczne oraz festiwalową statuetkę. Laureatką II miejsca kategorii młodzieżowej VI FPA jest Paulina Ignasiak – obecnie Paulla. Miłość sprawia, że zostaje w Brzegu na kilka lat! III miejsce zdobywa Rafał Dzienniak. Koncert Galowy utworem Iggiego Popa „Passenger” kończy 4-osobowy zespół Silence. Nie ma przypadków. „Pasażer” odjeżdża z chłopakami autostradą A4 do Wrocławia, Magdalena „Route 66” do Gorzowa, a u nas znowu nastaje roczna cisza...
Wieża Babel, czyli jak na „Seniorze” pomieszano języki…
Pro Publico Bono!
Po 6 latach wracamy do szkoły, jako że w auli II LO odbywa się uroczysta inauguracja VII Festiwalu Piosenki Angielskiej „Face the Music”. Zabierają głos zaproszeni goście: Kurator Oświaty Sławomir Kłosowski, Sekretarz Ambasady Brytyjskiej Simon Thomas (zapowiada przyjazd swojego szefa?), Burmistrz Brzegu Maciej Stefański oraz Dyrektor Muzeum Piastów Śląskich Paweł Kozerski. Dyrektor w swoim inauguracyjnym wykładzie stwierdza, że językami obcymi władali w dawnych czasach Piastowie. Na zakończenie uroczystości występuje Paulina Ignasiak. Zaczynają się zmagania konkursowe. Trwają dwa dni; kończą się codziennie późnym wieczorem, bowiem zakwalifikowano 80 wykonawców z całej Polski! Jury w składzie: Dominika Kurdziel, Elżbieta Skrętkowska, Simon Thomas i Maria Urbaniak ma ogromny problem z wyborem najlepszych. Po burzliwych obradach udaje się osiągnąć konsensus: zaproszenie do finału otrzymuje 15 wykonawców. Przewodnicząca jury Elżbieta Skrętkowska stwierdza w jednym z wywiadów: „Poziom festiwalu rośnie z roku na rok. Bardzo szczerze to mówię, a szczególnie ludzie, którzy tu przyjeżdżają po raz pierwszy, są zadziwieni jego poziomem. Ja również często jestem zapraszana na wiele imprez w kraju i mogę powiedzieć, że ten festiwal ze wszystkich, na których bywam, jeżeli chodzi o poziom wykonawców, oceniam zdecydowanie najlepiej. Myślę, że parę talentów z tego festiwalu zaistnieje za chwilę. Sama zresztą korzystam z niego, zapraszając ludzi do „Szansy na sukces”.” No i nie myli się przewodnicząca jury, albowiem laureaci VI FPA odnoszą już swoje pierwsze sukcesy. Georgina Tarasiuk „w cuglach” zwycięża „Szansę na sukces” z Natalią Kukulską, Monika Głębowicz zostaje wokalistką grupy Mosquito, głośno też będzie o Paulinie Ignasiak – Paulli. Ona też otwiera Koncert Galowy. Na dziedzińcu Zamku Piastów Śląskich, gdzie finał tradycyjnie się odbywa, wybrzmiewają „Stop” Sam Brown, Mariah Carey „Without You”, „Over the Rainbow” Barbary Streisand, George’a Bensona „Everything Must Change”, protestancka pieśń religijna Johna Newtona „Amazing Grace”. Nie przez cały koncert jest tak sentymentalnie, spokojnie. Na scenie prezentują się wykonawcy w repertuarze Red Hot Chili Peppers „Give It Away”, jest „I Will Survive” Glorii Gaynor czy też Skunk Anansie „Cheap Honesty”. „When You Come Back to Me” Edyty Górniak w wykonaniu 11-letniej Dominiki Lasieckiej z Białej Podlaskiej odnosi triumf w kategorii dziecięcej. I miejsce w kategorii młodzieżowej zdobywa formacja Wbrew Logice, prezentując „Street Life” z repertuaru Randy Crawford. Marszałek Województwa Opolskiego Stanisław Jałowiecki, wręczając nagrodę zespołowi ze Starogardu, twierdzi, że może grają wbrew logice, ale zgodnie z wiarą, gdyż logika w muzyce rządzi się swoimi prawami. Rok później wspominają o swoim brzeskim sukcesie w Turnieju Miast, podczas którego nasze grody ze sobą rywalizują. Brzeg jednak odnosi bezapelacyjne zwycięstwo! Starogardowi nie pomaga ani logika, ani wiara.
Grand Prix Festiwalu zdobywa Monika Urlik z zespołem utworem Whitney Houston „I have nothing”. To się zmienia zasadniczo po ogłoszeniu wyników, jako że Monika otrzymuje: festiwalową statuetkę, 3-tygodniowy kurs językowy w Londynie wraz z przelotem, zaproszenie do „Szansy na sukces”, zaproszenie do programu „Kawa czy herbata”, płyty, słowniki, książki oraz roczną prenumeratę „Newsweeka”.
Simon Thomas, który wraz z Jarosławem Wasikiem prowadzi koncert, prosi o wręczenie nagród swojego szefa – Ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce Johna MacGregora. Jest to pierwsza wizyta dyplomaty tej rangi w Brzegu.
Na koniec, łamiąc nieco chronologię, o „Seniorze”, otwiera on bowiem cykl koncertów charytatywnych, które mają swój finał w listopadzie. Wszystkie poświęcone są Włodkowi Bodnarowi, 20-letniemu brzeżaninowi, który w wyniku tragicznego wypadku kolejowego stracił obie nogi! Przykuty do wózka inwalidzkiego, marzy o protezach. Udziela nam się jego wielki entuzjazm i ogromna determinacja. Postanawiamy pomóc. Cały dochód z „Seniora” przeznaczamy dla Włodka. Sala widowiskowa BCK wypełniona „po brzegi”. Zaczyna brzeski chór Good News pod kierownictwem Barbary Oporowskiej – śpiewa po angielsku pieśni gospel, między innymi standard „I’m Going up Yonder”. Iwona Araszkiewicz – inspektor policji z Bolesławca – śpiewa po angielsku utwór Diany Ross „Every Time You Touch Me” i wraz z zespołem Atropos pieśń ludową po grecku. Andriej Archipkin, znany sprzed roku artysta z Rosji, śpiewa przebój Glorii Gaynor „I Will Survive”, „Copacabana” Barry Manilowa i po rosyjsku „Wsio mogut Karoli” Ałły Pugaczowej. Tym razem się nie rozbiera. Kolejna powtórka z „Seniora” VI FPA to misjonarz, a właściwie dwóch – Mormoni – Brian Berthelson i Brandon Brunon – śpiewają po amerykańsku utwór Harry'ego Chapina, najbardziej znany z interpretacji Ugly Kid Joe – „Cat’s in the Cradle”. Druga kompozycja to „Yoda” Weird Al Yankovica, po której bisują piosenką „American Pie” Dona McLeana. A ta zdaje się nie mieć końca. Brian, który jednocześnie gra na gitarze i perkusji, rozkręca się powoli, ale gdy łapie rytm, to wydaje się, że sam nie zejdzie ze sceny – pomaga mu w tym prowadzący. Utwór trwa ponad 10 minut! Następny wykonawca to aktor z Warszawy Adam Kamień, który śpiewa modlitwę „Avinu Malkeinu” po hebrajsku. Jarosław Wasik ubrany w pomarańczowy strój przypomina do złudzenia pracownika taboru kolejowego (znów te pociągi...). Śpiewa własną kompozycję po polsku i angielsku „Po prostu brak” – „Simply Yearning”. Prawdziwym hitem jest zaśpiewana przez duet: Dominika Kurdziel i Paweł Kukiz piosenka „Chodź, zabiorę Cię do siebie”. Co dzieje się na widowni w czasie ich występu, a co później na scenie – tego długo nie zapomną obecni na koncercie „Senior 2000”. Na pewno zaakceptują też zmianę tytułu piosenki na „Chodź, dobiorę się do Ciebie”!
Odnosimy wielki sukces „kasowy” – udaje nam się zebrać 2.600 złotych!
Włodkowi pomagamy również 20 października – organizujemy koncert charytatywny, w którym biorą udział: chór Good News i Tercet Egzotyczny – zbieramy 1.940 złotych. 6 listopada kolejny koncert z udziałem: Marcina Dańca, kabaretu Pirania z Kielc, zespołu Coś z Dzierżoniowa oraz dwóch aktorów z serialu „Świat według Kiepskich”. Trybuny w hali sportowej przy ulicy Oławskiej, gdzie koncert ma miejsce, wypełnione do ostatniego miejsca. Sprzedajemy 370 biletów – dochód wynosi 5.855 złotych! Zagraniczne protezy dobrej jakości kosztują około 35 tysięcy złotych. Dzięki naszym staraniom i wysiłkom rodziny Włodka brakuje zaledwie 8 tysięcy!
W listopadzie bierzemy udział w Konkursie na Najlepszą Inicjatywę Obywatelską „Pro Publico Bono” pod patronatem Prezesa Rady Ministrów. Kapitule Konkursu przewodniczy Andrzej Zoll, a honorowym przewodniczącym jest Jan Nowak-Jeziorański. Zdobywamy wyróżnienie!
Pod znakiem konia... (Koń jaki jest, każdy… zobaczy)
Przygotowania do kolejnej edycji festiwalu zaczynają się zwykle w listopadzie bądź grudniu roku poprzedzającego. Nie sposób tu wymieniać wszystkich żmudnych poczynań organizatorów, zresztą dla większości z Państwa byłoby to wyjątkowo niestrawne. Przy VIII edycji zrobimy jednak mały wyjątek – cofniemy się w czasie, ale zaledwie do wiosny. Nieprzypadkowo dowiaduję się, że w stolicy Opolszczyzny przebywa Albert William Du Aime – William Wharton. Jest piękny, majowy poranek; udaje się zaaranżować spotkanie, miejsce - opolskie Zoo! Długo rozmawiamy, najwięcej czasu spędzamy w pawilonie z ptakami. Próbuję namówić pisarza do przyjazdu na festiwal w charakterze gościa honorowego. Bezskutecznie. W czerwcu będzie już daleko stąd. Nie daję za wygraną. W końcu osiągamy porozumienie – Amerykanin „oddelegowuje” syna! Mamy Williama Du Aime – Whartona jr. do Kategorii „Senior”!
Jest piątek 29 czerwca – zaczynamy VIII Festiwal Piosenki Angielskiej. Patronat Honorowy nad festiwalem obejmuje Prezes Rady Ministrów Jerzy Buzek. 96 wykonawców (znowu te przewrotne cyfry), w jury: Elżbieta Skrętkowska, Simon Thomas, Maria Urbaniak i John Porter. Przesłuchania konkursowe trwają dwa dni od rana do wieczora. Na koniec pierwszego dnia przesłuchań Kategoria „Senior”, a w niej wspomniany wcześniej William Wharton jr. melorecytuje swój własny wiersz. John Porter – juror również we własnej kompozycji, Mariusz Drężek śpiewa „Ballady morderców” Nicka Cave’a, Jarosław Wasik „Kawa się nadawa”, a grupa Desire z angielską wokalistką gra ostrego rocka. Zespół Iron Horse, prosto ze Szkocji, na jednym z dwóch koncertów w Polsce, zyskuje największy aplauz. Gra utwory celtyckie w nowoczesnych aranżacjach. Horse, w wersji żelaznej, pojawia się u nas pierwszy raz, ale powróci w formie bardziej naturalnej, na Koncercie Galowym na zamku. Drugi dzień przesłuchań dostarcza jurorom kolejnych mocnych wrażeń – po burzliwych obradach dokonują trudnego wyboru – wyróżniają 21 wykonawców, zapraszając ich do Koncertu Galowego. Koncert potrwa blisko dwie i pół godziny!
Wśród miejscowości, z których pochodzą finaliści, najczęściej pojawia się Wrocław. Jest też Biała Podlaska, Kielce, Bełchatów, Witnica, Złotów, Kostrzyń, Opole, Jarocin, Bystrzyca Kłodzka, Stalowa Wola, Mąkoszyce, Kraków, Warszawa oraz Stiordal w Norwegii. Zrobiło się europejsko. Triumfuje jednak warmińsko-mazurskie - Grunwald – w osobie Beaty Pieczywek, która „nawiedza” Brzeg trzeci raz z rzędu (w sumie – to jej czwarta wizyta w Brzegu). Do muzyki Andrei Bocellego śpiewa własny tekst: „Please, Don’t Say Goodbye”. Zwycięstwo jest wedle jurorów bezdyskusyjne.
W kategorii dziecięcej zwycięża 11-letnia Agnieszka Konarska z Kielc utworem „Stop” Sam Brown. A teraz niespodzianka, która o mały włos nie przyprawiła dyrektora zamku Pawła Kozerskiego o zawał serca. Oto na białym rumaku wjeżdża laureatka IV edycji festiwalu – Justyna Świrniak – Jagoda. Dyrektor po tym, jak piękna siwa klacz opuszcza bezpiecznie dziedziniec zamkowy, żartuje: ”Żeby tylko następnym razem laureat nie wjechał na żyrafie!”. Jagoda prezentuje krótki recital z „Unforgettable” i kompozycją ze swojej nowej płyty. Prowadzący ten koncert – Jarosław Wasik – przekazuje jednej z uczestniczek – Aleksandrze Bieńkowskiej z Warszawy kopertę. Ta zawiera tekst piosenki napisanej przez Wasika specjalnie dla Oli, co obiecał jej 2 lata wcześniej na Festiwalu Piosenki Fama. Ola zdobyła tam nagrodę główną. Na koncercie występuje też Mona Berg z Norwegii, kwintet Pincet z Jarocina i Anna Orłowska z Mąkoszyc, która wraz z zespołem w składzie: altówka, troje skrzypiec, gitara, gitara basowa i fortepian śpiewa własny tekst „Mother Nature” do muzyki Piotra Nowickiego. Piotr akompaniuje Annie na skrzypcach; obecnie ma własny zespół, któremu przewodzi jako ksiądz. Występuje też trio Singheart z Opola, a właściwie – śmiało można by rzec – kwartet, jako że jedna z wokalistek – Ewelina Dudek – jest w siódmym miesiącu ciąży. Mieliśmy już festiwalową miłość, przyszedł czas na festiwalowe dziecko! Mamy też na koncercie galowym hip-hop po angielsku. Bartosz Matusiak – Right MC Posse to producent, autor tekstów i muzyki. I miejsce w kategorii młodzieżowej zdobywa Sabina Golanowska z Czarnowąsów utworem Mitcha Leigha i Joe Dariona „The Impossible Dream” z musicalu „Don Quixote”. Udowadnia, że marzenia się spełniają i warto je po prostu mieć. Finał kończy Kamil Drelichowski z Wrocławia – laureat nagrody publiczności i wyróżnienia, który z „ekipą szansową” wykonuje utwór „We Are the World”. Piękne to zakończenie dla kolejnej edycji festiwalu. Tak, tak, wszyscy jesteśmy dziećmi, więc sprawmy, żeby piękniejsze były dni i nauczmy się dawać…
Miłość triumfuje na 9-tym…
Mamy 9 lat! Spośród 200 zgłoszeń, które napłynęły do nas z całej Polski, wybieramy 74 najlepszych: 20 w kategorii najmłodszych i 54 w kategorii młodzieżowej. Przesłuchania tradycyjnie trwają 2 dni, prowadzi je po raz pierwszy dziennikarz Radia Opole Tomasz Zacharewicz.
Jury IX Festiwalu Piosenki Angielskiej „Face the Music” Brzeg 2002 w składzie: Krzysztof Zawadzki, Paweł Kukiz i Jarosław Wasikpodkreśla wysoki poziom artystyczny wykonawców. „Po prostu widać, że młodzież śpiewa coraz lepiej” – stwierdza przewodnicząca komisji Elżbieta Skrętkowska. Na koniec drugiego dnia prezentacji – koncert gwiazdy festiwalu – zespołu Universe, po nim wyniki. Do Koncertu Galowego jurorzy zapraszają 21 wykonawców. Finał na zamku. Rozpoczyna go 40-minutowy recital Beaty Pieczywek z Grunwaldu – laureatki Grand Prix z ubiegłego roku. Beata przyjeżdża do Brzegu po raz piąty. Na scenie zachowuje się jak prawdziwa gwiazda. Wiele w jej życiu się zmieniło przez rok, wygrała bowiem „Szansę na sukces” z Beatą Kozidrak, a zaproszenie do programu Elżbiety Skrętkowskiej było jedną z nagród Festiwalu. Później odniosła zwycięstwo na Gali „Szansy na sukces” w Sali Kongresowej, w wyniku czego wystąpiła na opolskich Debiutach! Tak więc z Brzegu trafiła do Opola (z przesiadką w Warszawie).
Koncert Galowy na zamku trwa ponad dwie i pół godziny. Na scenie pojawia się między innymi Dominika Gawęda z Bielska Białej – jest to jej trzeci występ w Brzegu. Po zdobyciu III miejsca w kategorii dziecięcej na VII FPA Dominika otrzymuje wyróżnienie. Przykuwa uwagę przewodniczącej jury, co wkrótce owocuje zaproszeniem do programu z zespołem Blue Café. Okazuje się, że odcinek ten jest jednocześnie castingiem na nową wokalistkę po tym, jak zespół opuszcza Tatiana Okupnik. Dominika odnosi triumf. Gospodarzy reprezentuje zespół Inwencja z Emilią Komarnicką na czele (obecnie znaną aktorką teatralną i filmową). Jest też sympatyczne trio sióstr Maj z Wrocławia, Kwintet Pincet z Jarocina i zespół No Name Wave z Wrocławia. O wysokim poziomie artystycznym imprezy świadczy nie tylko ilość wykonawców zakwalifikowanych do Koncertu Galowego, ale również przyznane po raz pierwszy dwa I miejsca ex aequo w kategorii młodzieżowej: Małgorzacie Andrzejewicz z Bytomia i Kai Kaźmierczak z Okonka.
Grand Prix Festiwalu zdobywa Janusz Maleńczuk z Białej Podlaskiej utworem „When a Man Loves a Woman” Michaela Boltona, dedykując ten utwór wszystkim kobietom zebranym na widowni. Konferansjer Tomasz Zacharewicz na koniec koncertu ogłasza kolejną przerwę techniczną, która tym razem potrwa 365 dni…
-Co jest (grane)?
-Tort jest, świeczki są, 100 lat jest, goście są – Festiwal jest 10.!
Mija 10 lat od czasu, kiedy zorganizowaliśmy pierwszy festiwal. Przez pierwsze dwa lata była to impreza brzeskich szkół, w roku trzecim zyskała rangę regionalnej. Rok czwarty to prawdziwy przełom – festiwal staje się przeglądem o zasięgu ogólnopolskim. Mamy bardzo uzdolnionych wykonawców, cenne dla nich nagrody oraz wspaniałą współpracę z mediami – reportaż w TVP2 z Koncertu Galowego i relacja w Radiu BIS z wejściami na żywo. Mamy „bardzo dobrą prasę” – piszą o nas: „Wiadomości Kulturalne”, „Super Express”, „Najwyższy Czas”, „Na żywo”, „Nowa Trybuna Opolska” i prasa lokalna. W końcu znakomite jury składające się z samych profesjonalistów, na czele z Elżbietą Skrętkowską. Przez kolejne 6 lat autorka „Szansy na sukces” bierze udział w obradach jury FPA, a laureaci, których zaprasza w nagrodę do swojego programu, odnoszą spore sukcesy.
Mirosław Witkowski – laureat V festiwalu – wygrywa program ze Zdzisławą Sośnicką, triumfuje również na wielkiej gali z okazji 5. urodzin „Szansy” w Sali Kongresowej w 1998 roku. Georgina Tarasiuk – laureatka VI FPA zwycięża w odcinku z Natalią Kukulską, śpiewając „Dłoń”. Z firmą Sony Music Poland podpisuje 5-letni kontrakt płytowy. W tym samym programie występuje inna laureatka VI festiwalu – Paulina Ignasiak – Paulla. Śpiewa piosenkę „Im więcej ciebie, tym mniej”. Artystka zalicza bardzo udany występ, w 2002 roku dociera do finału „Idola”, rok później jest finalistką konkursu „Drzwi do kariery”. Laureatka VII festiwalu Kamila Juda z Wrocławia wygrywa w „Szansie” z Budką Suflera. Wspomniana wcześniej Beata Pieczywek – Grand Prix VIII FPA odnosi triumf w Koncercie Laureatów w Sali Kongresowej w 2002. Sukces ten staje się przepustką do opolskich Debiutów. Janusz Maleńczuk z Białej Podlaskiej – Grand Prix IX FPA – wygrywa w odcinku z Brathankami. Podpisuje 2-letni kontrakt z Agencją Artystyczną TVP. Justyna Świrniak – Jagoda z Zielonej Góry – I miejsce na IV FPA – zostaje laureatką programu TVN „Zostań gwiazdą”.
Nasi laureaci to jednak nie tylko wokaliści. Są też świetni muzycy, jak wspomniany wcześniej najmłodszy perkusista Wrocławia z zespołu The Loosers na IV FPA czy też pochodzący z tego samego miasta gitarzysta Aleksander Baron (obecnie Afromental). Na V festiwalu gra na gitarze w wyróżnionym zespole Oriany Czichy, by za 2 lata powrócić, sięgając po najwyższy laur w „bendzie” Moniki Urlik. Mamy zatem wybitnych solistów i muzyków, prezentujących znane standardy, wielkie przeboje, ale wciąż za mało jest własnej twórczości. Pamiętamy Mariolę Maroszek z Katowic, która do poezji Emily Dickinson i Williama Blake’a komponuje muzykę, co doceniamy - otrzymuje Nagrodę Dyrektora Festiwalu na IV FPA. Beata Pieczywek pisze tekst do muzyki Bocellego, co również przynosi wymierny efekt. Na VI FPA prowokujemy młodych artystów konkursem „T-competition” na najlepszą polską interpretację angielskiego standardu we własnym tłumaczeniu lub interpretację polskiego przeboju w tłumaczeniu na język angielski.
W ramach jubileuszowego śpiewania – podobnie. Tym razem precyzujemy – „Agnieszka Osiecka in English” – konkurs na najlepszą interpretację własnego tłumaczenia na język angielski piosenki Agnieszki. Wszak tłumaczenie poezji musi być poezją. Po raz pierwszy organizujemy też konkurs poezji śpiewanej Herberta po angielsku. Trzeba również przetłumaczyć wiersz mistrza i skomponować do niego muzykę.
Od dawien dawna ludzie próbują przekraczać wszelkie granice. Jeśli uda się im przekroczyć granice własnej wyobraźni, jest szansa, że narodzi się coś niezwykłego, coś niepowtarzalnego. Aby tak się stało, potrzeba z jednej strony pasji (bo ważne są emocje), z drugiej zaś szczerości (bo ważna jest prawda). Nieodzowna jest też wiedza, umiejętności, no i, oczywiście, odwaga. Twórca musi mieć ściśle sprecyzowany obszar działania, musi mieć cel, zamysł, dzieło musi mieć swoje wyraźne przesłanie. Poezja w połączeniu z muzyką wydaje się taką sferą twórczości, w której zdarzyć się może wszystko. Idąc za Osiecką czy Herbertem, przekraczamy granice. Poprzez te dwa dodatkowe konkursy stwarzamy młodym artystom możliwość kreowania przy współudziale najlepszych. „Biorąc na warsztat” teksty znakomitych polskich poetów czy to przez ich tłumaczenie, czy komponowanie do nich muzyki, stają się oni niejako twórcami. Prowokujemy zatem ponownie. Niestety, Herbert wydaje się za trudny – brak jakiegokolwiek odzewu. Wrócimy do tego pomysłu z powodzeniem za 5 i 7 lat. „Agnieszka Osiecka in English” ma się dużo lepiej; wyróżniono dwóch artystów. Łukasz Kowalski z Jarocina odgrywa scenkę rodzajową w szpitalu psychiatrycznym, śpiewając po angielsku „Salto” . Występuje w kaftanie bezpieczeństwa. Michał Bober z Opola wykonuje piosenkę „Uciekaj moje serce”, co w jego tłumaczeniu brzmi: „Let’s Leave Before the Dawn”. W tle tańczy para zakochanych. Obydwaj otrzymują zaproszenie do Koncertu Galowego.
Zmagania konkursowe trwają trzy dni, bowiem zakwalifikowaliśmy rekordową ilość uczestników – 105. Przeplatają się z koncertami specjalnymi X FPA, które odbywają się w brzeskim amfiteatrze. W piątek – 20 czerwca – koncert „Senior”, w sobotę koncert laureatów Face the Music (poprzednich edycji), w niedzielę – Koncert Galowy X edycji festiwalu. W amfiteatrze jest Telewizja Polska – oddział wrocławski, która po raz trzeci obejmuje patronat medialny nad festiwalem. Tym razem – w ramach „Dolnośląskiego Lata” – relacja na żywo – 4 wozy transmisyjne, 6 kamer i 30 ludzi z obsługi! Amfiteatr wytwarza specyficzny klimat.
Kategoria „Senior”, do której powracamy po rocznej przerwie, przyciąga do amfiteatru tłumy. Na koncert składa się wiele atrakcji. Zaczyna Kamil Drelichowski z Agnieszką Stolarską, Marysią Klatką i Narine Torosjan utworem „We Are the World”, którym kończyliśmy festiwal dwa lata wcześniej. Potem laureat Grand Prix IX FPA Janusz Maleńczuk, tym razem w repertuarze George'a Michaela. Dyrektorzy II Liceum Ogólnokształcącego im. Zbigniewa Herberta w Brzegu w osobach Dariusza Byczkowskiego i Michała Sieka (ten drugi debiutował już z Kubusiem Puchatkiem na VI FPA) śpiewają, akompaniując sobie na gitarach, po polsku i angielsku utwór Toma Waitsa „Czekając na wczorajszy dzień”. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że przygotowania do występu trwały blisko dwa miesiące. Panowie podeszli do sprawy bardzo poważnie i nic dziwnego, że efekt jest piorunujący. Takiego „wykonu” nie powstydziłby się żaden profesjonalista w Polsce. Brawo!
Siedmioosobowy zespół Makyo z Grodkowa reaktywował się po wielu latach nieobecności na scenie specjalnie na nasz festiwal. Z dyrektorem Domu Kultury w Grodkowie Stanisławem Wieczorkiem prezentuje utwory J. Cockera, B. Dylana i Z. Wilda. Na scenie pojawia się w końcu gwiazda wieczoru Paweł Kukiz, który śpiewa swój wielki przebój „Bo tutaj jest, jak jest” przy akompaniamencie zespołu Makyo Reaktywacja. Treść piosenki oddaje niezbyt optymistycznie szarą polską rzeczywistość, która nam nie wróży nic dobrego na przyszłość. Pasuje bowiem bardziej do 10-lecia, które się właśnie rozpoczyna, aniżeli do tego, które się kończy.
Następny numer to „Całuj mnie”, ale jak przystało na festiwal piosenki angielskiej, przetłumaczony po raz pierwszy na ten właśnie język. Paweł potrzebuje więc pomocy, żeby przywrócić tekst oryginalnemu brzmieniu. W roli tłumacza na scenie pojawia się Burmistrz Brzegu Wojciech Huczyński. Polityk recytuje po polsku, Paweł śpiewa po angielsku, publiczność szaleje.
I tu pozwolę sobie przytoczyć tłumaczenie owego tekstu na język festiwalu, bowiem namawiając uczestników „Face the Music” do tłumaczenia tekstów piosenek bądź poezji, sam musiałem taką próbę podjąć. Z jakim skutkiem, zobaczcie, Państwo, sami…
„Kiss Me”
I’ve bought myself jeans, boots, hat and a belt
I’m leaving America –Ii have been there five years
I’m missing you so badly that, I cannot eat or go to bed
my dream is your face to see once again
bringing bags for you honey
in new car from Miami
my big velvet wallet
stuffed with money
and you..
and you kiss me - it’s such a lovely game
kiss me – I’ll give it all you, babe
I’ll come to your window, I will knock so strong
I would break the window, but I won’t knock long
and you open me then, I am rich so you can
your father who is a farmer won’t touch me again
bringing bags for you honey…
Koncert mimo niepogody trwa blisko 1,5 godziny. Byłby z pewnością dłuższy, gdyby pojawili się na nim wszyscy zaproszeni goście. Atoli Aleksandra Davidson – sekretarz Ambasady Brytyjskiej, Komendant Brzeskiej Policji – Janusz Frankiewicz czy w końcu policyjny kapelan – ksiądz Tomasz Januszewski. Szkoda, mogło być naprawdę wesoło i bezpiecznie…
Sobotni koncert to wspomnienia poprzednich edycji za sprawą laureatów VI, VIII i IX Festiwalu. Występują, prezentując po kilka piosenek: Janusz Maleńczuk, Beata Pieczywek, Drachband z Kamilem Drelichowskim i gościnnie zespół Jazz Life z Beroun w Czechach.
Festiwal kończy Koncert Galowy Laureatów X FPA, w reżyserii Elżbiety Skrętkowskiej. W kategorii dziecięcej triumf odnosi Aleksandra Strunin z Poznania, która wróci jako gwiazda festiwalu w duecie Jet Set za 4 lata. Miejsce drugie zajmuje Ewa Klimaszewska ze Stalowej Woli, a trzecie Marina Łuczenko, o której też będzie głośno. Jurorzy po raz drugi z rzędu przyznają dwa pierwsze miejsca w kategorii młodzieżowej: Darii Wojciechowskiej z Góry i Krzysztofowi Skolimowskiemu z Lubawy. Miejsce drugie przypada Pawłowi Oszywie z Prudnika. Są też dwa miejsca trzecie, zajmują je: Angelika Kłaczyńska z Łodzi i Izabela Ołdak z Wołomina. Grand Prix X „Face the Music” w Brzegu zdobywa osiemnastoletnia licealistka z Ciechanowa Anna Tańska. Jurorów zachwyciła kompozycją „What’s Up” amerykańskiej grupy 4 Non Blondes. Co ciekawe, utwór ten jest rówieśnikiem naszego festiwalu, gdyż od jego premiery upłynie dzień po Koncercie Galowym równo 10 lat. Ponadto pochodzący z San Francisco zespół nagrał piosenkę „Misty Mountain Hop” z repertuaru Led Zeppelin, umieszczony na płycie „Encomium: A Tribute to Led Zeppelin” z 1995 roku. Nagrodę laureatce wręcza wicemarszałek Opolszczyzny Ewa Rurynkiewicz. Finał koncertu to oczywiście „What’s up”, które w wykonaniu nieco oszołomionej Anny Tańskiej brzmi bardzo wiarygodnie. Jest tort jubileuszowy wykonany przez Ewę Jakubek - brzeskiego cukiernika. Kwintet Pincet intonuje sto lat, na scenie pojawiają się wszyscy finaliści festiwalu i następuje degustacja. Kawałki tortu wędrują nawet na widownię. Robi się słodko i rodzinnie… „Do zobaczenia za rok” – mówią konferansjerzy imprezy: Dobrusia i Tomasz Zacharewicz.
Muzycy z „plastiku” i fryzjerzy Paryża…
11. edycja festiwalu – skromny budżet i skromne obchody. Co prawda impreza trwa 3 dni i kwalifikujemy 95 wykonawców do przesłuchań konkursowych, ale wszystko odbywa się w Brzeskim Centrum Kultury. Nawet koncert „Friends of FPA” i Koncert Galowy! Z darczyńcami – coraz gorzej. Aby urozmaicić festiwal, przystajemy na nieco egzotyczną propozycję imprezy towarzyszącej w postaci czesania widzów i wykonawców. Tak, tak - czesania, ale nie w sensie finansowym, lecz dosłownym. Otóż przed BCK pojawia się 2 adeptów sztuki fryzjerskiej – laureatów paryskiego festiwalu stylizacji włosów. Strzygą, czeszą, doradzają – z ich usług korzysta około 200 osób!
Pierwszy raz obradom jury przewodzi Edward Spyrka – znany opolski muzyk, kompozytor i aranżer. W jednym z wywiadów po zakończeniu prezentacji konkursowych mówi: „Fakt, że na imprezie wystąpiło tylu wykonawców z różnych stron Polski, świadczy o tym, że ma ona renomę. Szkoda tylko, że tak mało było wykonań, w których artyście towarzyszył zespół. Z pewnością jest to wina nowoczesnej techniki, która zredukowała rolę „żywych” muzyków do minimum. Mimo wszystko polecam śpiewanie z normalnym akompaniamentem… Ćwiczenie tylko z taśmą daje czasami opłakane efekty i nie wróży powodzenia w takich imprezach, jak ten festiwal.” Po słowach, z którymi trudno polemizować, nie dziwi werdykt. Do finału jurorzy kwalifikują 16 wykonawców. Galę, z dużym poczuciem humoru, prowadzą Angelika Rolska i Jacek Ochmański (obecnie dyrektor BCK). Repertuar jest dość urozmaicony - musicale lat 70. Boba Fosse „Cabaret”, „All That Jazz”, standardy jazzowe i przeboje muzyki pop, ale nie brakuje też rytmów hip-hop czy muzyki R&B. Koncert Galowy XI Festiwalu Piosenki Angielskiej rozpoczynają przedszkolaki z Radomska – po raz pierwszy gościmy na imprezie tak młodych artystów – wiek 5 i 6 lat. Kategorię dziecięcą dominują wykonawcy z Wrocławia – wyróżnienia i czołowe lokaty. Emilia Borowik z tego właśnie miasta zwycięża piosenką Lisy Minelli „Cabaret”.
Reprezentująca gospodarzy Anna Krówczyńska wykonuje swój własny hip-hopowy utwór, w asyście tańczących dziewcząt ze szkoły tańca Can-Can. Na scenie poruszenie – nieomal brakuje miejsca. Zespół wokalny Stokrotki z Olkusza prezentuje piosenkę Manhattan Transfer o „angielsko” brzmiącym tytule „Chanson D’Amour”. W kategorii młodzieżowej zwycięża Joanna Golanowska piosenką Dolly Parton „I Will Always Love You”, którą najlepiej pamiętamy z wykonania Whitney Houston w filmie „The Bodyguard”. Grand Prix festiwalu zdobywa Monika Wiśniowska z Wrocławia. Przyjeżdża do Brzegu po raz trzeci, tym razem z zespołem Sharp Quartet w składzie: fortepian – Tomasz Basel, gitara basowa – Piotr Sypień, saksofon – Paweł Ostrowski i perkusja – Dorota Piotrowska! Wykonują utwór amerykańskiej formacji R&B – Boyz II Men „End of the Road”. Z całą pewnością dla nich nie jest to żaden koniec, wręcz przeciwnie, początek drogi z przystankiem w Opolu. Tam bowiem odbędą swoją pierwszą profesjonalną przygodę muzyczną na 12-godzinnej sesji nagraniowej w Polskim Radiu. To jedna z wielu nagród, jakie zespół otrzymuje na festiwalu. Wręcza je Burmistrz Brzegu Wojciech Huczyński. Koncert finałowy kończy recital zespołu No Name z partnerskiego miasta Beroun w Czechach.
Angielski festiwal z czeskim w tle...
12. edycja – jeszcze skromniej niż w ubiegłym roku – trwa zaledwie 2 dni. Inauguracja z udziałem Wojciecha Huczyńskiego – burmistrza Brzegu i burmistrza Beroun – Tomasza Havla ma miejsce w BCK. Zacieśniamy współpracę z partnerskim miastem w Czechach. Choć zakwalifikowano tylko 50 uczestników, ich mniejsza ilość przeszła w jakość. Stwierdzają to zgodnie jurorzy z Edwardem Spyrką i Adamem Bubiłkiem na czele. Młodzi wykonawcy reprezentują niemal całą Polskę: przyjeżdżają z Torunia, Bolesławca, Bydgoszczy, Kielc, Łodzi, Olsztyna, Kalisza, Koszalina, Słupska, Legnicy, Nysy, Krakowa, Chorzowa, Lubina, Piotrkowa Trybunalskiego. Jury ma nie lada problem z wydaniem werdyktu – za mało nagród do dyspozycji przy tak wysokim poziomie wykonawców. Grand Prix Festiwalu otrzymuje trio wokalne Silver Lining z Chorzowa, które wykonuje utwór a cappella. Na Koncercie Galowym w amfiteatrze oprócz laureatów prezentuje się finalistka ubiegłorocznej edycji festiwalu Monika Wiśniowska z zespołem Sharp Quartet i czeski zespół No Heroes z Beroun. Przez trzy ostatnie lata gościmy zespoły czeskie na naszym festiwalu, ale to nie wszystko. Jako gwiazda „Face the Music” na koniec imprezy występuje czeska formacja Princess grająca covery brytyjskiej grupy Queen. Na scenie brzeskiego amfiteatru brzmią ich największe przeboje: „Bohemian Rhapsody”, „We Are the Champions”, „We Will Rock You” czy „Radio Ga Ga”. Koncert kończy utwór Briana Maya o znamiennym tytule: „The Show Must Go On”. Słowa te traktujemy bardzo poważnie, są jak przesłanie dla nas. Mimo wielu trudności, braku funduszy, braku ludzi, braku zrozumienia i wielu innych przeciwieństw losu nasze przedsięwzięcie musi trwać – „Śou musi pokraćovat”. Na shledanou…
13. nie musi być pechowy (przynajmniej dla brzeżan, chociaż…)
Jest 10 czerwca 2006, sala widowiskowa Brzeskiego Centrum Kultury – inauguracja festiwalu. Jest skromnie, ale nie tylko na naszej imprezie. Otwierający festiwal Paweł Kukiz zachęca młodych artystów do nauki języka angielskiego w czasach, kiedy, jak mówi: „ ¾ Polski musi jeździć do Londynu, żeby się utrzymać.” Wraz z Burmistrzem Brzegu Wojciechem Huczyńskim wypowiadają sakramentalne „Face the Music” i rywalizacja się zaczyna. W konkursowe szranki staje tylko 34 wykonawców. Jury w składzie: Adam Bubiłek, Grażyna Kotecka, Beata Zatoń i Bogusław Niemczyk podkreśla bardzo wyrównany i wysoki poziom, zwłaszcza w kategorii młodzieżowej. Do koncertu laureatów jury zaprasza 12 wykonawców. W kategorii dziecięcej zwycięża Małgorzata Nakonieczna z Kielc utworem Franka Sinatry „Autumn Leaves”. W kategorii młodzieżowej aż 5 wyróżnień. Triumf odnosi Angelika Chwyć z Głogowa utworem z repertuaru Whitney Houston „The Greatest Love of All”. Najwyższy laur, po 11 latach przerwy, trafia do reprezentantki gospodarzy – Anny Ofmańskiej, której akompaniuje zespól Funk You. Razem wykonują utwór Randy Crawford „Street Life”. (Utwór ten na VII FPA pomógł zespołowi Wbrew Logice ze Starogardu Gdańskiego zatriumfować w kategorii młodzieżowej.) Słowa refrenu pięknie wkomponowują się w nasze motto – przesłanie festiwalu:
„ And if you keep it young,
your song is always sung”.
“ Jeśli dotrzymasz młodości,
twoja pieśń sięgnie wieczności”.
„Street life”, któremu czasem trudno sprostać, przenieśmy na potrzeby krótkiej historii związanej z naszymi laureatami, na życie „drogowe”, któremu w warunkach polskich zawsze sprostać trudno.
W ramach promocji kolejnej edycji festiwalu otrzymujemy zaproszenie do programu „Kawa czy herbata”. TVP zaprasza nas, my zapraszamy Anię z Funk You. Jako że zespół z Brzegu, a w budżecie FPA „dziura”, my przyjmujemy z kolei zaproszenie młodych artystów do wspólnej podróży na Woronicza wynajętą do tego furgonetką. VW bus – starszy od niego jest chyba tylko kierowca – zapakowany na „full”. Do stolicy około 350 km, więc niedaleko, wejście „na żywo” planowane o 7.15, ale na wszelki wypadek wyjeżdżamy troszkę wcześniej – o 23.00! Po przejechaniu pierwszych 30 km zaczyna coś dymić spod maski – pierwszy nieplanowany postój. Okazuje się, że zabrakło wody w chłodnicy. Za niecałe 50 km – kolejny postój – tym razem trzeba dolać olej do silnika, żeby go nie zatrzeć. Silnik po kapitalnym remoncie, ale coś za dużo oleju bierze – trzeba dolewać co jakiś czas. Tak będzie co 100 km. Kierowca nie jedzie za szybko, wszak ludzi i instrumenty wiezie do stolicy – na występ – trzeba bezpiecznie dowieźć! W Warszawie jesteśmy około 6.00. Zaczyna się krążenie po „streets” – ulicach miasta, w końcu, kiedy udaje się trafić na Woronicza – nie ten wjazd! Do studia wpadamy na ostatnią chwilę, nie ma już czasu na próbę. Chłopaki z zespołu muszą zagrać z „playbacku”. „To po co tu było tarabanić się z gratami?” – pada bardzo sensowne pytanie od jednego z muzyków. Na myśl od razu przychodzi utwór Stevie Wondera „Superstition”.
I jak tu nie być przesądnym…
Niemniej jednak, za wydzieloną adrenalinę i mile spędzony czas w furgonetce, panu kierowcy i członkom zespołu ja – z całego serca – FUNK YOU!
Pod znakiem cyfr – czwórki i siódemki – wielka radość, szczęście, ale nie do końca…
14 -17 czerwca 2007 roku - spotykamy się po raz 14. Wracamy do 4-dniowej formuły imprezy. Kwalifikujemy 74 wykonawców; po 4 latach nieobecności powraca Elżbieta Skrętkowska (wcześniej była w jury przez 4 edycje festiwalu z rzędu). Znowu ta przedziwna numerologia – dużo siódemek i czwórek. Na szczęście. Do jury powraca też Paweł Kukiz. Czwartek, piątek – przesłuchania konkursowe w BCK, sobota – warsztaty wokalne, które prowadzą Małgorzata i Piotr Skrzypcowie z Opola. W niedzielę na zamku koncert laureatów, który poprzedza występ taneczny zespołu Isadora z BCK i spektakl „Nasi na Broadway’u” w wykonaniu Teatru Muzycznego „Loża” z Brzegu. W koncercie galowym, który reżyseruje Elżbieta Skrętkowska, 23 uczestników. Bardzo wyrównany poziom. Galę rozpoczyna Jagoda Biernacka z Wrocławia utworem „Nine Million Bicycles” Katie Melua. Później prezentują się nagrodzone w kategorii dziecięcej dziewczęta z Kielc, Tarnobrzega i Bytowa. Zwycięża Magdalena Pogorzelska z Bielawy utworem, który triumfował w tej kategorii równo 10 lat temu (Magdalena Krzywda – IV FPA ), „Colors of the Wind” Vanessy Williams. Nie jest to jedyny utwór, który wraca z powodzeniem w tym roku. Mamy bowiem 2 utwory nagrodzone w poprzednich edycjach Grand Prix. Przed 7 laty na VII FPA Monika Urlik i piosenka „I Have Nothing” Whitney Houston, w tym roku – Aleksandra Ziora z Kluczborka – III miejsce. Przed 4 laty Anna Tańska i utwór „What’s Up” 4 Non Blondes, w tym roku – Karolina Micor z Gilowic – wyróżnienie (znowu te 4 i 7!). Historia lubi się powtarzać. W Koncercie Galowym dużo jest utworów nastrojowych z repertuaru Whitney Houston, Barbary Streisand, Evy Cassidy, Nory Jones czy Celine Dion. Są też utwory pochodzące z musicali „Grease” i ponownie „All That Jazz”. Ten ostatni daje Magdalenie Łoś z Koszalina II miejsce w kategorii młodzieżowej, a miejsce I zdobywa Dorota Pietraszuk z Terespola piosenką Julie London „Cry Me a River”. Po raz pierwszy na festiwalu, ku uciesze jurora i dyrektora BCK Adama Bubiłka, absolutny triumf odnosi kompozycja Beatlesów „Yesterday” w bardzo ciekawej, jazzowej aranżacji Marty Król z Bytomia. Laureatka Grand Prix festiwalu studiuje filologię włoską na Uniwersytecie Śląskim, a po angielsku śpiewa dla przyjemności!
Gwiazdą festiwalu jest duet The Jet Set, w którym obok angielskiego wokalisty i tancerza Davida Juniora Serame występuje Sasha Strunin, właściwie Aleksandra Strunin – laureatka I miejsca kategorii dziecięcej FPA sprzed 4 lat (zaśpiewała wtedy „When You Told Me You Loved Me” Jessiki Simpson)! Teraz w Brzegu prezentuje własne kompozycje. Parę miesięcy wcześniej duet wygrał polskie eliminacje do Konkursu Eurowizji piosenką „Time To Party”.
Na koniec, obfitującej w ciekawe wydarzenia XIV edycji festiwalu, ponownie prezentują się goście z Czech, tym razem Koberec Band – Deep Purple Revival. Założony w 1991 roku zespół występował jako support przed takimi kapelami, jak Whitesnake czy Animals. „Kluky se prepali” . Ze sceny grzmią największe przeboje „Purpli” od „Highway Star” , „Fireball”, „Speed King” po spokojne, jak „Smoke on the Water” czy „Child In Time”. Koncert kończą własną wersją „When a Blind Man Cries”. Za 5 lat ten sam utwór nagra na płycie „Re-Machined a Tribute to Deep Purple’s Machine Head” Metallica – będzie to najlepszy „cover”, jaki kiedykolwiek słyszałem - EVER !
Można by rzec, że to bardzo udany festiwal, dobry rok. Cyfry, które się przewijały przez cały niemal czas, owe siódemki i czwórki przyniosły szczęście. Niestety, 4 miesiące po festiwalu przychodzi bardzo smutna wiadomość z Warszawy. Odchodzi od nas Przyjaciel Festiwalu, autor naszej statuetki, tak po prostu – dobry człowiek – Paweł Szcześniak. RIP…
„Nie wiedzieć czemu…”
Mamy kolejny jubileusz – 15 lat. Przesłuchania trwają dwa dni. Zakwalifikowaliśmy 75 wykonawców spośród ponad 150 zgłoszeń, które nadeszły z całej Polski. Po raz pierwszy w historii festiwalu jedna część przesłuchań odbywa się w dzień koncertu galowego! „Zaciskamy pasa”… Informator ma zaledwie 4 kartki (z okładką); tak źle nie było jeszcze nigdy… Warsztaty wokalne dla finalistów, zainicjowane rok wcześniej, prowadzi jeden z jurorów – Jarosław Wasik. Nie ma koncertu gwiazdy, wszystkie części festiwalu odbywają się w sali widowiskowej Brzeskiego Centrum Kultury. Żadnych fajerwerków, walczymy o przetrwanie.
Na całe szczęście nie zawodzą ci, którzy są dla nas najważniejsi – młodzi artyści. Jury zaprasza do finału 20 wykonawców. Na próbie akustyczno-reżyserskiej, połączonej z warsztatami, słuchają oni rad i uwag Jarka Wasika. Poziom jak zwykle wysoki, o czym świadczą choćby drugie i trzecie miejsca przyznane ex aequo w kategorii młodzieżowej. „Aquarius” z musicalu Hair, „Angels” Robbie Williamsa, „Always” z repertuaru Bon Jovi czy „How Come You Don't Call Me” Alicii Keys zapewniają ich wykonawcom czołowe lokaty. Ze sceny płyną też dźwięki największych przebojów Police, Eltona Johna, Stevie’go Wondera, Roberty Flack, Mandy Moore, Destiny’s Child, Kate Melua, czy duetu The Carpenters. Młodzi wykonawcy zaskakują niejednokrotnie doborem repertuaru. Kiedy na scenie pojawia się Rafał Kamiński, wszystko jest dla jurorów jasne. Jego interpretacja „Don’t Know Why” Norah Jones nie pozostawia cienia wątpliwości – jest najlepszy. Oprócz niezwykłej barwy głosu ma to „coś” w sobie. Bardzo skromny 18-latek z Jasła jest wręcz zszokowany; to jego pierwszy poważny występ i od razu taki sukces. Zwycięża też w konkursie na tłumaczenie dowolnego wiersza Zbigniewa Herberta na język angielski. „Na warsztat” bierze trudny utwór „Guziki”, komponuje do niego muzykę i z wielką wrażliwością prezentuje go na scenie. W bardzo szczery i wzruszający sposób odtwarza atmosferę smoleńskiego lasu. Teraz przenieśmy się nieco w czasie; jest 7 kwietnia 2010 roku. Zaproszony przez nas do programu „Kawa czy herbata” w TVP1 Rafał śpiewa „Don’t Know Why” Norah Jones i „Relentless Buttons” Zbigniewa Herberta. Trzy dni później w Smoleńsku rozbija się prezydencki TU-154…
„I (znowu) dymi mgłą smoleński las…”
„Tajemny akord kiedyś brzmiał…”
16. edycja to kolejne zmagania z materią ludzką i finansami. W styczniu pojawia się pomysł na nowy konkurs z tłumaczeniem. Tym razem Leonard Cohen, a konkretnie „Hallelujah”. Przetłumaczyć na język polski i zaśpiewać. Skoro Cohen po polsku, to tylko z Maciejem Zembatym. Już w lutym trwają rozmowy z Markiem Zdaniukiewiczem – managerem artysty. Zapraszamy Macieja Zembatego jako gwiazdę FPA i jako jurora. Wszystko jest na dobrej drodze – w okresie, kiedy planujemy festiwal, polski bard ma wolny termin. W miarę upływu czasu robi się coraz bardziej nerwowo. Przystępujemy do dwóch konkursów, w których aplikujemy o fundusze. Bardzo liczymy na przychylność lokalnych władz. W efekcie jedna instytucja przyznaje nam dotacje w wysokości dwóch tysięcy, od drugiej nie otrzymujemy nic! Nie stać nas nawet na koncert Macieja Zembatego z zespołem w podstawowym składzie: wokal, gitara, akordeon! Rezygnujemy, nie wykorzystując szansy! Szansy bezpowrotnie utraconej, jako że artysta niebawem zagra swój ostatni koncert…
Kolejna nieprzewidziana rzecz – ze względu na wybory musimy przenieść przesłuchania konkursowe na czwartek i piątek – w BCK mieści się bowiem lokal wyborczy.
Ograniczają nas finanse, mamy problem z terminem, na domiar złego brakuje godziwych miejsc zakwaterowania. Przyjmujemy tylko 48 wykonawców. Nie będzie też dla nich warsztatów.
Jesteśmy dumni, że patronat honorowy pierwszy raz obejmuje Ambasador Stanów Zjednoczonych Victor Ashe. Jest to jeden z niewielu optymistycznych akcentów tej edycji festiwalu.
Przesłuchania konkursowe trwają jeden dzień – w czwartek, na koniec koncert brzeskiego zespołu North West Passage, z występującym gościnnie dyrektorem II Liceum Ogólnokształcącego im. Z. Herberta Dariuszem Byczkowskim. Oprócz utworów shanty po polsku i angielsku zespół prezentuje wielki przebój irlandzkiej grupy Thin Lizzy – „Whiskey in the Jar”.
Jury z przewodniczącym Piotrem Skrzypcem ze Studia Piosenki „Debiut” z Opola zaprasza do finału 18 artystów. Obrady są wyjątkowo burzliwe, werdykt po raz pierwszy nie zostaje podjęty jednomyślnie. Nie odstępujemy od konkursu „Cohen in Polish”. Zwycięża go Yasmin Schancer z Konstancina, której tłumaczenie „Hallelujah” jest bardzo podobne do wersji Macieja Zembatego, miejscami aż za bardzo... Brakuje w jury autora najlepszych interpretacji pieśni Cohena w języku polskim, oj, brakuje. Z całą pewnością rozwiałby wszelkie wątpliwości pozostałych jurorów. Yasmin uzyskuje też 3. lokatę w kategorii dziecięcej, a wygrywa ją utworem Kate Melua „Spider’s Web” Agnieszka Kulczycka z Pisarzowic. Finalistą XVI FPA jest Kamil Bednarek, który nomen omen prezentuje się w utworze Leonarda Cohena „Hallelujah”! Jury przyznaje 5 wyróżnień oraz dwa III i dwa II miejsca w kategorii młodzieżowej. Obok brzeżanki Agnieszki Dublańskiej II miejsce zdobywa Marta Ławska z Bełchatowa, która powróci za rok. Będzie to wielki „comeback” w stylu Beaty Pieczywek, Magdaleny Kujawskiej czy Moniki Głębowicz na VI i VIII edycji imprezy. I miejsce zajmuje Adrianna Niewolańska z Wrocławia, a Grand Prix wędruje do Wiktorii Trynkiewicz z Lublina. Obie laureatki otrzymują zaproszenie do „Szansy na sukces”.
Wiktoria triumfuje utworem ”Big Spender” z musicalu „Sweet Charity” (ponownie Bob Fosse!). Charity Hope Valentine to jego główna bohaterka, a znaczenie jej pierwszego imienia otwiera nam drogę do kolejnej edycji festiwalu. Za rok bowiem wracamy do idei dobroczynności. Nie będziemy więc tylko prosić i brać jak Charity, ale i dawać! (Tak czy inaczej bohaterka też dawała to i owo…)
Znowu woda, Kukiz i Herbert, tylko „Drzwi” bez powtórki…
17. edycja festiwalu obfituje w imprezy towarzyszące, a to za sprawą kilku wydarzeń, które mają miejsce w Brzegu i okolicach w maju i czerwcu. Primo – powódź, która nawiedziła Opolszczyznę miesiąc wcześniej. Postanawiamy pomóc najbardziej poszkodowanym mieszkańcom naszego województwa poprzez zorganizowanie koncertu charytatywnego: „Powiat Brzeski dla Opolszczyzny”, w którym występuje juror i przyjaciel festiwalu Paweł Kukiz z zespołem Piersi. Secundo – II Liceum Ogólnokształcące im. Zbigniewa Herberta w Brzegu, w którym festiwal powstał, obchodzi 20-lecie istnienia. Po raz trzeci sięgamy po poezję patrona, organizując dla uczniów i nauczycieli zrzeszonych w Klubie Szkół Herbertowskich konkurs „ Herbert in English”. Stąd też w jury jest Rafał Żebrowski – siostrzeniec poety.
Tertio – nieopodal Opola w Domecku w karczmie Jana Cieślika „Stary Dom”, słynącej z organizacji świetnych koncertów, odbywa się recital grupy The Doors of Perception z Niemiec. Wokalista Marco przypomina do złudzenia Jima Morrisona, a występ muzyków na czele z gitarzystą Torstenem Weberem w niepowtarzalny sposób odtwarza atmosferę przełomu lat 60-tych i 70-tych. Decydujemy się zaprosić zespół do Brzegu. Po występach zespołów grających „covery” Queen, Deep Purple, pora na The Doors w najlepszym wykonaniu. Tak oto XVII FPA staje się jedną z najlepszych edycji festiwalu ostatnich lat.
Przesłuchania 55 wykonawców w trzech kategoriach rozpoczynają się w piątek o 11.00 w BCK i trwają niemal cały dzień. Potem obrady jury, w których oprócz wspomnianego wcześniej Rafała Żebrowskiego uczestniczą: Paweł Kukiz, Wayne Schmidt – Konsul Konsulatu Generalnego Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Janusz Wójcik – Dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego, Mieczysław Niedźwiedź – Naczelnik Wydziału Promocji Starostwa Powiatu Brzeskiego, Ignacy Czekalski – muzyk. 18 wykonawców otrzymuje zaproszenie na sobotnią Galę, która odbędzie się na zamkowym dziedzińcu. Tam też w piątkowy wieczór ma miejsce koncert charytatywny zespołu Piersi. Poprzedza go występ progresywno-rockowego projektu Emanacja z Brzegu. Paweł Kukiz z dużą dozą ironii śpiewa o „miłości” do posłanki Beger, o „patriotyzmie” Łukasza Podolskiego czy „rozrzutności” ojca przy zakupie prezentu dla dziecka na I Komunię. Nie brakuje wczesno-porannych klimatów, kiedy „miasto budzi się” albo kiedy jest „godzina piąta minut czterdzieści”. W wojskowym rytmie Piersi są mocno zdeterminowane, gotowe do skoku przez każdy mur w piosence „Na falochronie”. Utwór powstał w 1990 roku i traktuje o beznadziei i absurdach w Ludowym Wojsku Polskim z czasów PRL. Wiem, potwierdzam, bo mówiąc za Wieszczem: „i ja tam byłem, miód i wino piłem, a com widział i słyszał…” tego jeszcze nigdzie nie umieściłem. I całe szczęście – nie uwierzylibyście, może kiedyś… Paweł Kukiz był wtedy wokalistą Emigrantów – jednej z niewielu polskich kapel, która w swoim repertuarze ma „cover” Led Zeppelin – „Immigrant Song”. W pewnym momencie lider, pół żartem pół serio, mówi o odejściu z zespołu, poszukując swojego następcy. Sensacja, w którą nikt na widowni nie wierzy, za trzy lata staje się faktem. Oczywiście, na scenie Pawła chwilami zastępuje Mały, który „jest jak Małysz, któremu narty by się zdały i byłby doskonały”.
Na koncercie nie może zabraknąć wielkich przebojów, jak: „Maryna” czy „Całuj mnie”. Ten ostatni na początku po angielsku, więc przywodzi wspomnienia z amfiteatru sprzed 7 lat, kiedy to Paweł po angielsku, burmistrz po polsku… Pięknie i rzewnie.
Występ kończy kompozycja z repertuaru grupy Aya RL „Skóra”, no i „odpływamy w otchłań gwiazd…” A gwiazdy, gwiazdeczki świecą już w sobotni wieczór na firmamencie zamkowego nieba na Koncercie Galowym. W kategorii „Herbert In English” wyróżnienie zdobywa wrocławski zespół Shadowmore, zaś II miejsce reprezentanci II LO w Brzegu – zespół Ut Pictura. Agnieszka Suska przetłumaczyła na język angielski „Brewiarz” interpretując go przy akompaniamencie Jana Grajewskiego oraz dyrektorów szkoły Dariusza Byczkowskiego i Michała Sieka. I miejsce zdobywa student z Wrocławia, absolwent brzeskiego „Herberta” – Przemek Tadla, który nagrodę otrzymuje z rąk Rafała Żebrowskiego. Na scenie wybrzmiewają znane z poprzednich edycji festiwalu utwory Elli Fitzgerald „Lullaby of Birdland” czy „I Wanna Dance with Somebody” Whitney Houston. Ale nie brakuje kompozycji, które debiutują na festiwalu „Almost Lover” z repertuaru A Fine Frenzy, „Dear Mr President” Pink, Dusty Springfield’ „Son of a Preacher Man” oraz „Nothing but the Blame” Renee Olstead. Jury, jak przed rokiem, przyznaje dwa III i dwa II miejsca w kategorii młodzieżowej, co świadczy o wysokim poziomie młodych artystów. I miejsce otrzymuje Marcin Franc z Białogardu utworem „Feelin’ Good” z musicalu „The Roar of the Greasepaint”. Nagrodę wręcza mu Starosta Powiatu Brzeskiego Maciej Stefański. Po „Big Spender” to kolejny triumf musicalowego przeboju, ale nie ostatni, bowiem laureatka Grand Prix Marta Ławska z Bełchatowa wybrała utwór „A New Life” z musicalu „Jekyll and Hyde”. Oprócz zaproszenia do „Szansy na sukces” i cennych nagród rzeczowych, Marta otrzymuje wycieczkę do siedziby Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Nagrody wręczają jej dwaj jurorzy: reprezentujący Marszałka Województwa Opolskiego Józefa Sebestę – Janusz Wójcik i Wayne Schmidt – konsul Konsulatu Generalnego Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Krakowie. Więc jest wystrzałowo i to nie tylko za sprawą artystów i zaproszonych gości (i nie tylko w przenośni). Koncert bowiem, od czasu do czasu zakłócają wystrzały z broni palnej należącej do grupy rekonstrukcyjnej bitwy pod Małujowicami z 1741 roku. Przebrani w mundury wojsk pruskich z XVIII wieku pasjonaci historii ze Świdnicy i Koźla, prezentują musztrę i pozorowaną potyczkę pod zamkiem. Można by rzec, że Prusacy zagrażają naszemu festiwalowi. Nie pierwszy i nie ostatni raz…
Późnym wieczorem na zamku gościmy gwiazdę festiwalu – The Doors of Perception. Grupa uznawana za najlepszą w Europie „The Doors Tribute Band”, dała ponad 300 koncertów, a występowała obok takich sław jak Wisbone Ash, Slade, Ten Years After czy Canned Heat. Nic dziwnego, bowiem w skład zespołu wchodzą profesjonalni muzycy studyjni, z ogromnym doświadczeniem gry na „żywo”. Frontman Marko Scholz to absolwent Akademii Muzycznej w Gratz i Uniwersytetu Sztuki w Berlinie – na scenie po prostu Mr Mojo Risin’. Dirk Bewing to absolwent Akademii Muzycznej w Hamburgu – w zespole – odpowiednik Raya Manzarka (członka the Doors o polskich korzeniach) – organy i produkcja muzyczna. Torsten Weber – genialny gitarzysta – odpowiednik Robbi’ego Krieger’a. Robert Cummings jedyny obcokrajowiec w niemieckiej grupie, pochodzący z Kanady perkusista – odpowiednik John’a Densmore. Muzycy zaczynają koncert w strugach deszczu utworem „Riders on the Storm” (czytaj w Intro). W tym musi być jakaś metafizyka, kiedy kończą deszcz ustaje. Ze sceny na zamkowym dziedzińcu dochodzi brzmienie kolejnych pieśni the Doors – legendy amerykańskiego rocka. Tak, tak „panie dziennikarzu” – amerykańskiego rocka – nie brytyjskiego jak był pan nieuprzejmy „włożyć mi w usta” słowa, których nigdy nie wypowiedziałem w wywiadzie , którego nigdy nie było. „Tymczasem żegnam panie dziennikarzu i niech pan nie zapomni…”. O tempora o mores. Ale wróćmy na scenę, z której płyną dźwięki największych przebojów zespołu: „20th Century Fox”, „The Crystal Ship”, „People Are Strange”, „Love Street”, „Maggie M’Gill” czy „Roadhouse Blues”. Kiedy muzycy zaczynają „L.A. Woman” ponownie zaczyna padać. Nie przeszkadza to jednak sporej grupie ludzi w różnym wieku bawiącej się świetnie pod sceną. Wśród nich jest konsul amerykański Wayne Schmidt z małżonką. Marco zwraca się do widowni: ”Jesteście wspaniali, a pogoda dzisiaj jest prawdziwym wyzwaniem”.
Na koniec, trwającego ponad 1,5 godziny występu, the Doors rozpalają ogień namiętności utworem „Light My Fire”. Nic dziwnego, że zgromadzony tłum nie pozwala muzykom zejść ze sceny. „One more time, one more time!”, skandują. I mamy bis w postaci „Break on Through to the Other Side”, a kiedy już się „przebiją na drugą stronę”, to zabierają nas do baru w „coverze” „Alabama Song”. I tak do baru przez „drzwi”, ale dla nas będzie to podróż w czasie, bowiem w owym barze wylądujemy za dwa lata, kiedy to znowu „Alabama Song” zakończy festiwal. Ale poczekajmy cierpliwie…
„18” – skromnie i smutno…
Osiągamy pełnoletniość, ale urodziny obchodzimy nie jak na polską tradycję przystało. Znowu ograniczają nas środki finansowe, czego wynikiem jest brak gwiazdy festiwalu oraz fakt, że wszystkie przesłuchania i Gala odbywają się w na deskach Brzeskiego Centrum Kultury. 50 wykonawców prezentuje się w dwóch kategoriach. Przyjeżdżają z całej Polski, by walczyć o najwyższe trofeum. W jury Paweł Kukiz, Ignacy Czekalski, Mieczysław Niedźwiedź oraz po raz pierwszy Mariusz Kiljan – aktor, pieśniarz, wykładowca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Młodzi wykonawcy czują się w Brzegu znakomicie, podoba im się miasto, doceniają przyjazną atmosferę na festiwalu, czego najlepszym dowodem jest ich obecność po raz drugi, trzeci. Podkreślają wysoki poziom organizacyjny i artystyczny z jednej strony, ale i zdrową rywalizację z drugiej. Twierdzą, że najważniejsza jest dla nich muzyka, a miejsce i zdobyte nagrody są drugoplanowe. Wieczorem, w oczekiwaniu na werdykt, mogą oglądnąć „Przyjaciół FPA”. Koncert ten to powrót do idei kategorii „Senior” sprzed lat, na który zapraszamy polityków – samorządowców Opolszczyzny. Pierwszy z nich to wiceprzewodniczący Sejmiku Wojewódzkiego (były wicemarszałek Opolszczyzny) Józef Kotyś. Prezentuje swoje utwory z nowowydanej płyty w trzech językach: polskim, angielskim i niemieckim. Znany z występów w poprzednich edycjach festiwalu radny wojewódzki, a jednocześnie dyrektor II LO im. Z. Herberta w Brzegu – Dariusz Byczkowski występuje z zespołem Jej Band. Prezentują utwór „Temptation” Toma Waitsa. Zaproszenie przyjął też prawdziwy rekordzista – weteran FPA – Kamil Drelichowski – to jego 8. występ w Brzegu.
W sobotę po południu Mariusz Kiljan prowadzi warsztaty wokalne, udzielając młodym artystom ostatnich, jakże cennych, rad przed koncertem laureatów. Do koncertu jurorzy zapraszą 15 artystów.
Rok wcześniej Mundial w Afryce, teraz Galę w Brzegu otwiera „Waka, Waka” Shakiry w wykonaniu Jakuba Borowca z Rzepina (this time for Brzeg). „Fabulous” z High School Musical, „Price Tag” Jessie J, „Rolling In the Deep” Adele, „All of Me” Franka Sinatry czy „My Funny Valentine” to utwory, które doprowadzają ich wykonawców do finału. W kategorii dziecięcej triumfuje urocza 8-latka z Nowego Targu – Martynka Plewa, która rozrzucając w rytmie wiedeńskiego walca papierowe gwiazdki opowiada co przytrafiło się Anastasii pewnego grudniowego dnia – „Once upon December”. W kategorii młodzieżowej jury przyznaje 2 wyróżnienia i 4 miejsca (III miejsce ex aequo). Gala XVIII FPA obfituje w oryginalnych wykonawców. Aleksandra Kaczmarek z Poznania występuje boso, Damian Rybicki ze Szczecina po warsztatach z Mariuszem Kiljanem przechodzi prawdziwe przeobrażenie, próbując za Beyoncé powiedzieć co zrobiłby gdyby był chłopcem… Nie tylko zmienia swój sceniczny image, ale inaczej niż w przesłuchaniach konkursowych interpretuje piosenkę. Karolina Szczepanik ze Świnoujścia jest laureatką wielu zagranicznych festiwali, brawurowo prezentuje utwór z repertuaru Celine Dion i Barbary Streisand „Tell Him”. Koncert prowadzi „etatowy” konferansjer – dziennikarz radiowo-telewizyjny Tomasz Zacharewicz, a nagrody wręcza wicestarosta Powiatu Brzeskiego Janusz Gil. Laureatką Grand Prix zostaje dziewczyna z czerwoną gitarą Agata Śliwińska z Ryczenia, za sprawą utworu Amy Winehouse „Rehab”.
Niespełna trzy tygodnie po festiwalu odchodzi od nas dyrektor Brzeskiego Centrum Kultury, wieloletni juror i nasz przyjaciel ADAM BUBIŁEK. Cześć Jego pamięci.
Miesiąc później dochodzą nas wieści z Londynu o śmierci Amy Winehouse: „They tried to make me go to rehab, I said: No, no, no…”
The 27 Club, again…
„Alabama Song” powraca…
Trzy urocze dziewczęta w wieku 9-10 lat siedzą na kolorowych krzesełkach, po kolei podchodzą do mikrofonu i prezentują wybrane przez siebie utwory. Atoli John Lennon, Frank Sinatra i Miley Cyrus, bardzo poważny repertuar. Tak oto zaczyna się finał XIX Festiwalu Piosenki Angielskiej w Brzegu. Po przesłuchaniu 54 wykonawców jury zaprasza najlepszą dwunastkę na Koncert galowy. „You May Say I’m a Dreamer” śpiewa Julia Niczyporuk z Lublina, laureatka 3 miejsca. Kolejny tekst, który pasuje perfekcyjnie do naszej sytuacji. Tak można by po 19 latach festiwalowej przygody powiedzieć. Ale Lennon mówi, że nie jest jedyny, nie jest sam, że jest w końcu nadzieja. I ta nadzieja sprawia, że żyjemy, tworzymy wyrażając swoje emocje, swoje myśli, realizujemy swoje marzenia. Jedno z takich marzeń zawiera piosenka „Fly Me to the Moon” Sinatry, w wykonaniu laureatki 2 miejsca Majki Pietruszczak z Czeladzi. Tekst Sinatry zbliża nas po raz kolejny do festiwalowego motta:
„Fill my heart with song and
Let me sing for ever more…”
„Pieśnią me serce wypełnij,
Pozwól mi śpiewać wiecznie…”
Paula Hajn z Zielonej Góry triumfuje w kategorii dziecięcej utworem Miley Cyrus „When I Look at You” śpiewając:
„Everybody needs inspiration
Everybody needs a song
A beautiful melody…”
To prawda – wszyscy potrzebujemy inspiracji, wszyscy potrzebujemy muzyki, bo w życiu łatwo nie jest. Jak te dzieci to robią, skąd czerpią inspiracje, kto im pomaga dobierać repertuar. Ich wybór świadczy o wielkiej wrażliwości, na scenie widać, że rozumieją o czym śpiewają. Ponadto treść ich piosenek sprawia, że stają się nam bardzo bliskie. Pojawia się więc pytanie, czy to one są tak dojrzałe, doświadczone życiem jak my, czy też może my jesteśmy wciąż „dzieckiem podszyci”…
Oprócz wspaniałej trójki w kategorii dziecięcej, jurorzy na czele z Mariuszem Kiljanem, nagradzają 8 wykonawców w kategorii młodzieżowej. Koncert z wielkim kunsztem prowadzi dziennikarz radiowo-telewizyjny Tomasz Zacharewicz.
Z „Pudła chwały”, za sprawą Angeliki Gil, płyną psychodeliczne dźwięki Portishead („Glory Box”), razem z „rzeką płacze” Nina Larek w kompozycji Elli Fitzgerald („Cry Me a River”) w bardzo ciekawej aranżacji, a o chęci osiedlenia się w Brzegu śpiewa Karolina Gilewska w piosence Kimbry „Settle Down”. O Georgii nie może zapomnieć Agnieszka Piontek z Tarnowskich Gór („Georgia on my Mind”); nie może też zabraknąć „kogoś takiego jak ty” – „Someone Like You” Adele w wykonaniu jedynej reprezentantki Brzegu Eweliny Poświstak. Jedyny w swoim rodzaju jest też Antoni Zamudio-Zeidler, i to nie tylko z powodu płci. Swoim wykonaniem piosenki Leona Russell’a, która jest po prostu dla Ciebie („A Song for You”), podbija serca brzeskiej publiczności. W rytmie „Walca z Tenessee” z Anną Buczkowską powraca do Brzegu Norah Jones (jej piosenka „Don’t Know Why” to Grand Prix XV FPA ), po trzech latach wraca też „tajemny akord Dawida”. Wiktoria Pikul, i to na pewno nie tylko za sprawą swojego imienia, odnosi zwycięstwo w kategorii młodzieżowej. Subtelną, nacechowaną olbrzymią wrażliwością, wersją „Hallelujah” Leonarda Cohena przekonuje do siebie jurorów.
Festiwal i naszą podróż w czasie kończymy, lądując w barze, do którego wyruszyliśmy na koniec 17. edycji. Wtedy w coverze the Doors zespół z Niemiec, teraz w wersji bliższej oryginałowi Aleksandra Turoń z Oleśnicy śpiewa „Alabama Song”. Piosenka Kurta Weil’a pochodząca z niemieckiej opery, co ciekawe, jedyna śpiewana po angielsku, przynosi młodej artystce Grand Prix.
Jak mówi przewodniczący jury Mariusz Kiljan: „Język angielski jest oczywiście istotny, ale to co najważniejsze, to osobowość wykonawcy. Liczy się to, czy występujący na scenie potrafi porwać publiczność… „Aleksandrze Turoń na pewno się to udaje, w czasie występu ma wyjątkową energię sceniczną.”
CODA…(dla nas – 2013, dla Led Zeppelin – 1982)
„I’m a traveler of both time and space” – tak oto zaczyna się “Kashmir”, a kończy się nasza podróż, podróż w czasie o miejscu niezmiennym (Brzeg). „Jestem pielgrzymem czasu i przestrzeni” – powtarzam za człowiekiem wędrującym po bezkresnych pustyniach „ziemi jałowej” z utworu Led Zeppelin.
Sięgając teraźniejszości, straciliśmy naszą wielką moc, naszą omnipotencję. Do tej pory poruszaliśmy się swobodnie po linii czasu, łamiąc niejednokrotnie chronologię. Wtłoczeni w teraźniejszość, w rzeczywistość, ograniczeni przyszłością, nie jesteśmy w stanie jej przewidzieć. A ta nie napawa optymizmem, nie będzie to przyszłość świetlana. Z przestrzenią wcale nie lepiej. Nie jest to już ta sama przestrzeń – niezmienna jak pieśń z festiwalowego motta (Intro), lecz przestrzeń, która ulega zniszczeniu. Coraz bardziej przypomina „waste land” z „Kashmiru”. Marny czas, i takież miejsce.
Za niecałe dwa miesiące, obchodzimy jubileusz – XX-lecie FPA. Zarezerwowaliśmy Zamek, ale ten jest jak budowany „na piasku”. Mamy gwiazdę Festiwalu, ale ta niczym z motta – świeci jasno i wysoko na firmamencie nieba nad Honolulu – nie wiadomo czy ją sięgniemy (mimo, że cena bardzo atrakcyjna, wynegocjowana, specjalnie dla nas, wszak wokalistka to nasza laureatka). Mamy w końcu zamówione profesjonalne nagłośnienie, oświetlenie i scenę, ale nie wiemy czy nas będzie na to stać… Niewiele się zmieniło na przestrzeni ostatnich sześciu lat (wyjątek stanowi XVII FPA), więc na pytanie z Intro o lepsze dziesięciolecie, mamy chyba już jasną odpowiedź.
Przez 19 lat przewinęło się 1148 wykonawców z różnych krańców Polski (czasem spoza), wybranych spośród 2551 zgłoszeń. Stanowi to średnio 60 młodych artystów na edycję, wyselekcjonowanych ze 134 chętnych. Co więcej, zgłaszali się do nas organizatorzy podobnych festiwali z Nysy, Strzelna (województwo kujawsko-pomorskie), Katowic i Wrocławia, prosząc o współpracę. Laureatów tych przeglądów przyjmowaliśmy bez wstępnych eliminacji. Najbliżej było nam do stolicy Dolnego Śląska. Zapraszani czterokrotnie na Festiwal Piosenki Angielskiej szkół ponadpodstawowych przez Beatę Opalę – głównego organizatora imprezy (Wyższa Szkoła Bankowa i Wyższa Szkoła Filologiczna we Wrocławiu), braliśmy udział w obradach jury. Współpraca była bardzo owocna, bowiem wielu laureatów „przywiezionych” z Wrocławia w latach 1997-2000, triumfowało u nas. Niestety, według naszej wiedzy, żadna z tych imprez nie przetrwała próby „czasu i pieniądza”.
Mimo motta festiwalu, mimo usilnych starań i wskazówek organizatora, przez 19 lat, ani jeden utwór Led Zeppelin nie znalazł się na liście nagrodzonych. Co więcej, na próżno szukać „choćby małej pieśni” – „any little song” z repertuaru grupy pośród wykonawców zakwalifikowanych na przesłuchania do Brzegu, czy pośród nadesłanych demo. 2551 wykonawców i żaden nawet nie spróbował! Właśnie stąd pomysł, aby rok 2013 ogłosić Rokiem Led Zeppelin, a co za tym idzie propozycja kategorii zespołów rockowo-bluesowych z obowiązkowym coverem zespołu. Zdajemy sobie sprawę ,że poprzeczka zawieszona wysoko, ale czyż nie powinien człowiek stawiać sobie ambitnych celów w życiu? Czyż nie powinien stawiać czoła coraz trudniejszym wyzwaniom? Face the Music!
Led Zeppelin to z jednej strony coś boskiego, mistycznego. Obcowanie z ich muzyką to tak jakby dotykanie czegoś, czego dotknąć nie sposób. Z drugiej zaś strony, coś diabolicznego, wściekłego, wręcz niebezpiecznego. To potężna dawka energii płynąca ze źródła transcendentalnych żywiołów, ale też subtelna poezja sięgająca raju. Tam też przeniosła nas ich muzyka. Nie ma chyba na świecie osoby, która nie znałaby „Stairway to Heaven”. Robert Plant uwodził, kusił jak szatan, Jimmy Page wydobywał z gitary brzmienia, niemożliwe do wydobycia, John Paul Jones niskie dźwięki zamieniał w poezję, a John Bohnam płonął ogniem piekielnym. Wraz z jego śmiercią pękło serce zespołu, zamknął się pewien rozdział historii rocka. Led Zeppelin to giganci tego gatunku, niedoścignieni mistrzowie, którzy uwalniając potęgę muzyki, zawładnęli na jakiś czas światem. Uczmy się od najlepszych, tylko wtedy mamy szansę na stworzenie czegoś niezwykłego. Dlatego właśnie LED ZEPPELIN – najlepszy band na świecie – EVER!
A teraz krótka podróż w czasie – już ostatnia, oczywiście do przeszłości – rok 1998. Na V FPA w zespole, który towarzyszył Januszowi Korwinowi-Mikke w kategorii Senior, występował Krzysztof Majecki – basista formacji Sirrah (zespół grający gothic metal, doom metal – jeden z niewielu polskich zespołów znanych fanom tego gatunku na całym świecie: w USA, Japonii, RPA, czy Anglii). Zaproponował mi on napisanie kilku tekstów do muzyki skomponowanej na płytę, która się miała niebawem ukazać. „Face the Music” – pomyślałem i napisałem. Niedługo potem zespół się rozpadł, płyta oczywiście nie została wydana. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że w marcu tego roku Sirrah się reaktywowała! Czekałem na ten moment 15 lat. Uwalniam więc jeden z moich tekstów, bez muzyki, wszak nie moja. Jako że koniec mojego pisania przypada na okres wielkanocny, wybrałem – „Chasin’ the Air”.
Chasin’ the air
Like father, like son
Wind blowin’ through his hair
His face red of sunshine
That’s where he is pointin’ at
Speedin’ his way
Runnin’ away from himself.
Runnin’ away from the past
Runnin’ away from his fate
Which he knows
Which he knows for sure
He’ll never escape.
He’s only a link in the chain
Has to accept it
In spite of all the pain
No choice
“You’ll fulfil your mission”
Said his father’s voice
“In the precise day”
But he still is afraid
Can merely remember
His past now
Headin’ for their future, his end
Approachin’ the Wood
Savin’ the world
Few people cryin’
Many laughin’ and screamin’ with hatred
All gettin’ profit
Chasin’ the air
Father left him
Wind blowin’ through his hair
Speedin’ his way
Tears or sweat drippin’ down his face
Faster and faster
Crash against the wooden root!
The holy wood!
And He’s buyin’ our stairway to heaven...
I.H.S. – easy rider
Jeżeli jeszcze są Państwo ze mną, jeżeli wspólnie dobrnęliśmy do tego momentu, to znaczy, że coś się dokonało. Żywię nadzieję, że przybliżyłem Państwu historię festiwalu, towarzyszące nam emocje, sukcesy i porażki.
Dziękując za poświęcony czas, liczę na Państwa wyrozumiałość.
Moją podróż w czasie kończę przewrotnie, bo Gombrowiczem:
„Koniec i bomba, kto (nie) czytał ten trąba…”
Wojciech „Rebel” Toporowski
Nowy Świat, kwiecień 2013